sobota, 20 lutego 2016

Motor

Tutaj muszę z góry was uprzedzić, ale nie wiedzieć czemu bardzo łatwo przychodzi mi pisanie rzeczy smutnych, dołujących itd. [We fleszach też to będzie trochę widoczne] Zastanawiałam się czy takie prace też wrzucać na bloga, ale stwierdziłam, że nie ma sensu by kurzyło się to tylko na moim dysku, więc wstawiam. Dajecie znać co sądzicie o tym one shocie.

***

Deszcz cicho pukał w szyby szpitala. W sali 203 było ciemno, a jedynym dźwiękiem który odbijał się od ścian były monotonny dźwięk kardiomonitora i buczących maszyn.
Chłopak siedzący przy łóżku beznamiętnie spojrzał na wyświetlacz. Równomierny rytm serca przypominał, że osoba leżąca na łóżku ciągle żyje.
- Dzisiaj mijają już dwa lata Naruto. – Brunet spuścił wzrok na leżącego w białej pościeli chłopaka. Jego skóra, dawniej delikatnie opalona, teraz zlewała się kolorem z prześcieradłem. Blond włosy rozrzucone po poduszce, już dawno straciły swój dawny blask. Złapał jego rękę przyczepioną wenflonem do stojącego obok stojaka. Ścisnął delikatnie, jednak ten nie oddał uścisku. Nie miał jak. Czarne oczy zasłoniły się mgłą. – Gdybym.. gdybym tylko mógł cofnąć czas.
Deszcz cicho pukał w szybę. Kardiomonitor pikał cicho. Maszyny buczały nieprzerwanie. Wiatr za szybą dął, zaglądając w okna. Mimo obecności tych wszystkich dźwięków, gdyby ktoś przystanął przy Sali 203, mógłby usłyszeć cichy szloch bruneta, pochylonego nad swoim pogrążonym w śpiączce chłopakiem.

*

Drzewa lśniły jesiennymi kolorami. Na placu słychać było warczenie motorów i śmiechy zgromadzonych ludzi. Wszyscy kibicowali koledze, który na środku kręcił kółka jadąc na tylnym kole. Przejechał ich 9, poczym motor opadł na obydwie opony. Chłopak w pomarańczowym kombinezonie zrobił jeszcze okrążenie wokół placu poczym zahamował wzbijając kurz.
- Tak blisko i bym cię pokonał! – Krzyknął zdejmując kask. Wstrząsnął głową rozrzucając blond włosy. – Strzeż się Sasuke.
- Niedoczekanie! – Odpowiedział mu blady chłopak w czarnym kombinezonie. Przestał opierać się o swój motor i podszedł do blondyna. – Wątpię byś był kiedykolwiek ode mnie lepszy . Ale nie przeczę wyrabiasz się.
Sasuke przybił wystawionego przez Naruto żółwika, uśmiechając się delikatnie. Nachylił się i skradł chłopakowi szybki pocałunek. Opalona skóra pokryła się delikatnym rumieńcem.
- C-co ty.. – Oburzył się blondyn.
- Powiedzmy, że były to szybkie gratulacje. – Sasuke uśmiechnął się zadziornie.
- Chłopaki!! Chodźcie jedziemy wypróbować nową trasę. – Dalszą konwersację przerwała im dziewczyna w różowym kombinezonie. Jedną ręką machała do nich w drugiej trzymała kask. Reszta ekipy już gotowa siedziała na motorach.
Nie trzeba im było tego dwa razy powtarzać. Sasuke wyćwiczonym ruchem wskoczył na swój czarny motor. Założył kask i silnym kopnięciem odpalił silnik. Przekręcił gaz. Silnik zawarczał przyjemnie. Ruszył wbijając kurz z ziemi. Zaraz za nim popędził Naruto. Chwile potem całą ekipą ruszyli w szaleńczą gonitwę po autostradzie. Choć ich twarze zasłonięte były szybkami, każdy z nich uśmiechał się. Prędkość. Smagający wiatr. Motor. To było to co kochali ponad wszystko.

*

- Sasuke! Przecież minęło już tyle czasu. Musisz się z tym pogodzić! Zacznij układać sobie życie od nowa! – Itachi krzyknął wybiegając z pokoju za bratem. Zobaczył jak ten dopina buty. – On się już raczej..
- Nawet się nie waż kończyć! – Sasuke syknął łapiąc skórzaną kurtkę w rękę. – Kocham go. Nie chce żyć z nikim innym.
- Ja to rozumiem. – Sasuke otworzył zamaszyście drzwi do domu wpuszczając nocne powietrze. Itachi stanął w progu. Zmartwionym wzrokiem patrzył na plecy młodszego brata. – Ale musisz pomyśleć o swoim życiu. O przyszłości.
- Nie istnieje dla mnie przyszłość w której nie ma Naruto. Bez niego nie ma dla mnie znaczenia moje życie. – Sasuke idąc przez trawnik założył kurtkę. Przelotnie spojrzał na swój motor stojący w otwartym garażu. Po tym co się stało ani razu na niego nie wsiadł. Choć kochał jazdę, w tamtym momencie znienawidził ją ponad wszystko.

*

Parę już suchych liści poderwało się w górę gdy dwa motory przejechały przez drogę. Zawirowały w szalonym tańcu  by znowu opaść na delikatnie wilgotny asfalt. Dwie machiny pędziły pozostawiając po sobie smugi. Pomarańczowy motor prowadził pokazując porywczość swojego właściciela. Czarny był tuż za nim.
Przez ostatnie dni mocno padało. Na ten czas wszyscy motocykliści w mieście musieli  odstawić swoje motory do garażów. Jeździć w taką pogodę było samobójstwem. Gdy ulewa się skończyła trzeba było odczekać aż słońce wysuszy drogi. I wreszcie znowu mogli poczuć ukochaną prędkość.
Sasuke dokręcił delikatnie gaz by dogonić swojego chłopaka. Wiedział jak ten się czuł, zmuszony do siedzenia w domu. Więc rozumiał, że musiał nacieszyć się tą chwilą.
Kiedy Naruto zadzwonił do niego rano proponując przejażdżkę zgodził się od razu. Sam też stęsknił się za jazdą. Ale jeszcze bardziej za porywczym blondynem.
Minęli dwa samochody wchodząc w zakręt. Brunetowi ścierpł kark widząc, z jaką prędkością pomarańczowy motor wszedł w niego. Uderzył w klakson upominająco. W końcu mimo wszystko szosa nie było do końca sucha. A ta droga.. Naruto machnął mu ręką, ale faktycznie delikatnie zwolnił. Wyminął ciężarówkę, schodząc Sasuke z oczu. Wszedł w kolejny zakręt.
Brunet przyśpieszył, czując dreszcz. Ominął pojazd mieląc w ustach przekleństwo. Gdy ponownie zobaczył blondyna zrobiło mu się ciemno prze oczami.
Naruto wjechał w zakręt za szybko. Nie przewidział, że w cieniu drzew skryła się kałuża.
Sasuke obserwował jak jego chłopak wpada w poślizg. Jak traci panowanie nad maszyną. Walczył  nią długo jednak walkę przegrał. Brunet dokręcił gaz do końca. Byle tylko jak najszybciej znaleźć się przy nim. Porzucił swój motor niedbale, zrywając kask z głowy.
- Naruto! – Krzyknął podbiegając do leżącego parę metrów dalej blondyna. – Naruto!!

*

Gdy Sasuke do niego dobiegł Naruto był nie przytomny. Z jego motoru nie było co zbierać
Karetka przyjechała szybko, zabierając go do pobliskiego szpitala.
Sprawnie zajęli  się jego obrażeniami. Na bloku operacyjnym spędził prawie 12 godzin. Lekarz nie mógł się nadziwić, że przy takiej prędkości udało mu się uniknąć ran śmiertelnych.
Jednak przytomności nie odzyskał.

*

- Godziny odwiedzin już się skończyły panie Uchiha. – Pielęgniarka siedząca za kontuarem westchnęła cicho.
- Muszę go zobaczyć. Chociaż na chwilę. Ja.. – Sasuke oparł się o blat. Jednak jego dalsze słowa przerwał krzyk lekarza biegnącego w głąb korytarza.
- Respirator! Sala 203! Szybko! Tracimy go! – Brunet poczuł dreszcz na karku. Identyczny jak tamtego dnia. Nie zważając na krzyk pielęgniarki pobiegł jak opętany za lekarzami.
Nie pozwolili mu wejść do środka. Jednak przez chwile zobaczył scenę, której nie zapomni do końca życia. Jak lekarz pochylał się nad bladym ciałem Naruto i wykonywał masaż serca. Chwile potem drugim lekarz odpalił respirator. Mimo krzyków na sali bardzo dobrze było słychać  nieprzerwany dźwięk kardiomonitora, oznajmujący, że serce pacjenta przestało bić.

*

- Panie Uchiha. – Lekarz wyszedł z Sali ocierając rękawem pot z czoła. Sasuke zerwał się z siedzenia i dopadł lekarza.
- Co z nim? Co z Naruto?! – Krzyknął. Lekarz smutno spojrzał na bruneta. Tajemnica lekarska mówiła, że osobom nie spokrewnionym nie wolno mówić nic o stanie pacjenta. Jednak znał tego chłopaka. Do jego pacjenta przychodziło bardzo wiele osób. Miał on wielu przyjaciół i liczną rodzinę. Jednak Sasuke przychodził nieprzerwanie. Co parę dni można go było zobaczyć na oddziale. Od ponad dwóch lat.
- Jego stan jest w miarę stabilny. – Sasuke odetchnął z ulgą na te słowa. – Jednak jego serce długo nie wytrzyma.
- Jak to? Co pan mówi?!
- Udało nam się przywrócić funkcje życiowe. Jednak jeśli nastąpi drugi atak będzie to koniec. A patrząc na stan serca, nastąpi to w ciągu kilku dni.

*

- Co tam podpisujesz? – Sasuke nachylił się nad piszącym Naruto.
- A tak pomyślałem, że w razie czego warto coś takiego mieć. – Blondyn uśmiechnął się delikatnie patrząc w okno.
- Honorowy dawca organów? – Brunet przeczytał pobieżnie papiery. – Naruto przecież ..
- Wiem Sasuke. – Przerwał mu. Nie powinno się myśleć o takich rzeczach. Jednak pomyślałem.. Życie motocyklisty zawsze będzie niebezpieczne. Sami podejmujemy to ryzyko. Jednak.. jeśli mam kogoś uratować chciałbym to zrobić. Ten jeden podpis może uratować komuś życie.

*

Sasuke usiadł w szpitalnym korytarzu, pochylając się nad kartkami papieru. Gdy usłyszał głos lekarza od razu wiedział co musi robić. Podjął decyzję. Zamaszystym ruchem podpisał obydwie kartki. Wstał z krzesła i oddał je recepcjonistce.
Szybkim krokiem ruszył w stronę wyjścia ze szpitala, zakładając kurtkę.
- Dziękujemy, że został pan honorowym dawcą organów. – Powiedziała za nim pielęgniarka.

*

Wsiadł na motor. Odpalił od razu, choć stał w bez ruchu taki szmat czasu. To zawsze była niezawodna maszyna. Z warkotem wyjechał na jezdnię i ruszył przed siebie. Stanowczo dokręcał gaz. Wskazówka stopniowo przekraczała kolejne cyfry. 50 km/h. 70 km/h. 100 km/h. 150 km/h. 200 km/h. Sasuke uśmiechnął się delikatnie wchodząc w zakręt.

*

W sali 203 słychać było ciche pikanie kardiomonitora. Słońce nieśmiało wchodziło przez okno, rozświetlając pokój. Blondyn leżący na łóżku zmarszczył brwi i delikatnie otworzył oczy. Światło oślepiło go przez co musiał je zamknąć. Odczekał chwilę i ponowił próbę. Teraz było już lepiej. Nie miał siły by podnieść głowę. Udało mu się ją tylko przekręcić delikatnie w prawo. Ktoś leżał na jego łóżku. Czuł ciepło na swojej dłoni.
- Sa.. suke. – Jego głos uwiązł w dawno nie używanym gardle. Jednak to wystarczyło by osoba podniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Chłopak ten miał brązowe włosy i worki pod oczami, jakby nie spał od tygodnia. Nie był to Sasuke, tylko Kiba.
- Naruto. – Powiedział cicho uśmiechając się. Był szczęśliwy, że jego przyjaciel się obudził. Jednak jego oczy zaszkliły się delikatnie, a głos załamał. – Chociaż.. ty żyjesz.
Blondyn otworzył szerzej oczy. Nie rozumiał do końca sensu słów, ale nagle miał ochotę zawyć z rozpaczy.

*


Na peryferiach miasta jest mały cmentarz. Często można usłyszeć tam warkot silników. Parkując swoje motory pod wysokimi drzewami, młodzi ludzie w kombinezonach przemierzają alejki, prowadzeni przez blond włosego chłopaka. Tu spoczywa ktoś, kogo należy pamiętać. Prawdziwy bohater, który się nie zawahał. On pierwszy jak nikt inny oddał z miłości własne serce.

***
Mała zgadywanka. Na podstawie jakiego utworu muzycznego było pisane to opowiadanie? Było ono moją inspiracją, a nawet zapożyczyłam kilka fraz z piosenki x]

Love & Games

Zapraszam do czytania. Zgadnie ktoś do jakich gier nawiązuję w opowiadaniu? Tu ujawnia się moja druga miłość zaraz za pisaniem [choć strasznie zaniedbana] czyli gry komputerowe x]

***

Jak w każde czwartkowe popołudnie Naruto siedział w swoim pokoju przy zasłoniętych zasłonach i grał w wybraną grę. A jego poczynania ze sprawą Internetu oglądało na raz kilkanaście tysięcy młodych osób.
- Kochani powoli zbliżamy się do zakończenia naszego Livestream’a. – Powiedział blondyn do mikrofonu, nie przestając sprawnie uderzać w klawisze klawiatury, czym zabijał skaczące po ekranie potworki. – Nadgoniliśmy dziś aż do komnaty głównego bosa, więc..
                Naruto odwrócił się na chwilę za siebie, ponieważ usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Do jego jaskini wszedł ubrany na czarno chłopak. Powoli przeszedł do obrzeżami pokoju i stanął koło komputera, pilnując by nie złapała go kamerka.
- Poczekajcie chwilę, właśnie przyszła miłość mojego życia! – Blondyn uśmiechnął się do kamery i małym guzikiem wyłączył mikrofon w swoich słuchawkach. – Cześć Sasuke.
                Czarnowłosy chłopak cmoknął go na powitanie, gdy ten wychylił się w jego stronę.
- Długo ci to jeszcze zajmie?
- Już kończę. Patrz witają cię. – Naruto wskazał na ekran. Po prawej stronie zapauzowanej gry wyświetlał się pasek chatu. To przez niego blondyn komunikował się z oglądającymi go widzami. Teraz w zastraszającym tępię pojawiały się na nim wiadomości typu „Cześć S!”, „Witaj :3”, „Hejka S” i tak dalej.
- S? – Spytał Sasuke, lustrując chat kątem oka.
- Przecież nie mogłem podać twojego imienia, a że kiedyś im obiecałem, to z okazji Q&A  podałem im pierwszą literkę. – Blondyn uśmiechnął się przepraszająco i podrapał się w tył głowy. Widząc niezrozumienie na twarzy swojego chłopaka, westchnął. – Q&A to taki system gdzie moi widzowie zadają pytania a ja im odpowiadam. Gdybyś oglądał moje filmy to byś wiedział.
- Przecież wiesz, że nie interesują mnie gry. – Brunet wzruszył ramionami. – Dobra kończ ten swój live czy jak to się nazywa a ja poczekam na łóżku.
- Ok. – Naruto obrócił się w stronę ekranu i włączył z powrotem mikrofon. – Hejka, witajcie z powrotem! Tak więc wyczyścimy jeszcze z potworów salę i będziemy kończyć na dziś! Ale nie martwcie się ponieważ mam dla was jeszcze jeden odcinek, który pojawi się już dzisiaj wieczorem na kanale.
                Sasuke przeszedł od komputera w stronę łóżka. Bezceremonialnie zrzucił z niego stertę ciuchów, poczym usiadł na zwolnionych miejscu. Krótką chwilę patrzył na Naruto, który oświetlony światłem monitora właśnie śmiał się do komputera. Jego chłopak był youtuberem, czyli każdego dnia grał w gry ku uciesze swoich widzów. Brunet nie za bardzo rozumiał dlaczego, ale był on dość popularny, ponieważ jego filmy oglądało czasem nawet kilkaset tysięcy osób. Sasuke nie rozumiał, jak można siedzieć i oglądać jak ktoś gra w grę zamiast samemu w nią zagrać.  Sumie to Sasuke nawet nie rozumiał istoty grania w gry. Dla niego to było strata czasu bez jakich kol wiek edukacyjnych wartości.
                Czekając aż Naruto skończy, Sasuke rozglądał się po pokoju. Cały syf odsunięty był pod ściany, dzięki czemu na kamerce widać było iluzję jakoby pomieszczenie było czyste. Brunet zawsze uwielbiał czystość i porządek, więc przebywanie w tym pokoju strasznie go irytowało.
- Skończyłem! – Naruto pojawił się znikąd przed Sasuke, nawet nie trudząc się wyłączeniem swojego komputera. – O czym myślisz?
- Hn. – Sasuke poczekał aż jego chłopak wciśnie mu się na kolana. – O tym, że jak zamieszkamy razem, to cię nauczę sprzątać na błysk.
- Ahaha. – Blondyn wtulił się w niego. – Przecież nie jest tak źle prawda?
- Jest okropnie Naruto.
- Mam jeszcze dużo czasu się nauczyć sprzątać.
- Czy ja wiem. Mieliśmy zamieszkać razem po liceum prawda? A teraz mamy wakacje przed klasą maturalną. Ten czas szybko zleci Naruto.
- Już się nie mogę doczekać Sasuke.

**

- Hej Sasuke! – Krzyknął blondyn, gdy tylko otworzyły się przed nim drzwi.
- Witaj Naruto. – Brunet miał na sobie okulary, co sugerowało, że właśnie pracował. – Wejdź proszę.
- Okee. – Naruto wszedł do przedpokoju i zaczął ściągać trampki.
- Już kończę pracę dla ojca, jakbyś mógł poczekać jakieś pół godziny..
- Naruto!! – Po poręczy schodów z dzikim krzykiem zjechała starsza wersja Sasuke, jego brat Itachi. – Mam klucz do beta testów tego nowego cudeńka!
- Naprawdę? Przecież można go było dostać tylko poprzez losowanie od twórców!
- Ha! Ma się to szczęście, chcesz zobaczyć?
- Jasne!
                Sasuke patrzył jak jego chłopak biegnie po schodach na górę za Itachim. Nie zrozumiał zbyt dużo z ich rozmowy, ale podświadomie czuł że zyskał swoje pół godziny. Albo nawet więcej. Nie śpiesząc się więc, poszedł najpierw do kuchni zrobić sobie kawę.

**

                Naruto i Sasuke mieli wiele planów. Naruto był bardzo znanym w kraju Youtuberem, Sasuke miał przejąć firmę swojego ojca. Każdy robił to co umiał najlepiej i choć ich światy różniły się całkowicie, nie przeszkadzało im to w planowaniu wspólnej przyszłości.
                Po liceum mieli zamieszkać razem, oraz iść na studia. Naruto planował iść na mało wymagający kierunek by móc całkowicie poświęcić się pracy nad kanałem, który już teraz dawał mu dobre dochody, Sasuke zaś miał iść na studia związane z biznesem, co miało go przygotować do zarządzania firmą. Żaden z nich nie wyobrażał sobie z początku innej przyszłości.

**

- Sasuke, muszę ci coś powiedzieć.
- Co się stało? – Brunet spojrzał podejrzliwie na swojego chłopaka. Nie podobnym do niego było, mówić tak cicho i spokojnie.
- Bo wiesz.. Ja dużo ostatnio myślałem. No i.. Emm.. – Naruto spuścił głowę zbierając słowa. Stali na przeciwko siebie w pokoju Sasuke.
- Wykrztuś to z siebie Naruto.
- No bo.. Ja dużo myślałem.. I.. I ja wiem, że nie mogę być Youtoberem cały czas. To wszystko kiedyś się skończy. No ale.. Ja nie chcę by to się skończyło, ponieważ ja naprawdę kocham gry. Sam dobrze wiesz z jakiego doła mnie wyciągnęły. No i ja.. Ja stwierdziłem że fajnie było by spróbować zakręcić się w tym biznesie już nie jako użytkownik a twórca, no i poszperałem trochę w necie no i.. Rozumiesz Sasuke?
- Emm. – Sasuke zamrugał parokrotnie patrząc się na stojącego przed nim chłopaka. – Chyba nie za bardzo.
- No bo ja.. – Naruto podniósł głowę i przełknął ślinę. A potem powiedział to do czego dążył od samego początku. – Postanowiłem iść na studia o kierunku tworzenia gier.
- I w czym problem? – Sasuke zmarszczył brwi.
- Sasuke – głos Naruto załamał się na chwilę. – Jedyna uczelnia która wykłada ten kierunek jest w stolicy.
- W stolicy. – Na bladej twarzy powoli zaczęło pojawiać się zrozumienie. – Prawie dwieście kilometrów stąd.
- Tak.. Ale ja już zdecydowałem Sasuke.. – Naruto czuł, że zaraz się rozpłacze. Przecież nie tak miały wyglądać ich wspólne plany.
- Daj mi chwilę. – Brunet pochylił się i oparł czoło na ramieniu swojego chłopaka. Stał tak dłuższą chwilę.
- Czy.. Czy.. Chcesz teraz ze mną zerwać? – Wyszeptał cicho blondyn. Sasuke wyprostował się, po czym z cichym westchnieniem uśmiechnął się delikatnie, gdy zobaczył wyraz twarzy Naruto.
- Nie bądź głupi. – Objął go ramionami i przytulił delikatnie. – To nie jest powód bym z tobą zerwał Naruto.
- Ale..
- Żadnych ale. Naruto to tylko odległość. Możemy się widywać w przerwach świątecznych, na weekendy, dzwonić do siebie i pisać. A ważne jest byś zadbał o swoją przyszłość. Cieszę się, że coś dla siebie znalazłeś. Więc weź już mi się tu nie smuć bo nie jestem dobry w pocieszaniu.
- Okej.. – Naruto pociągnął nosem i zamknął oczy. Wtulił się w umięśniony tors bruneta, chłonąc jego bliskość. Czuł jak ten go głaszcze po plecach.
- Lepiej ci? – Spytał Sasuke po kilku minutach.
- Ta..
- No to nie wracajmy już do tego tematu. To ja wtedy wracam do pracy, ojciec chce mieć na dzisiaj jakiś super ważny projekt.
- Okej, to ja ci nie będę przeszkadzał, wpadnę jeszcze do Itachiego by oddać mu jedną gierkę i będę leciał, bo wieczorem gram z ekipą.
- Jasne, to do zobaczenia. – Sasuke cmoknął go na pożegnanie, poczym usiadł przy biurku. Gdy był już pewny, że jest sam w pokoju westchnął ciężko i oparł głowę na rękach. Na otwartym laptopie migał otwarty email, który pisał do biura nieruchomości, zanim nie wszedł Naruto. Kątem oka przeleciał jego treść i zaklął. Jednym ruchem usunął całą treść i wyłączył skrzynkę. Teraz to już nie było mu potrzebne.

**
                Sasuke nie rozumiał. Nie rozumiał co takiego jest w grach, że ludzie poświęcają im tyle czasu, a nawet chcą wiązać z nimi swoja przyszłość. Oczywiście był świadomy faktu jak wielki znaczenie miały dla światowego biznesu i jak wielkie pieniądze wiązały się z tym przemysłem. Mimo wszystko dalej nie rozumiał tego najważniejszego aspektu, czyli dlaczego ludzie grają w te gry.
                Oczywiście w Internecie na pewno było mnóstwo odpowiedzi na te pytania, ale Sasuke nie chciał poniżać się do zadawaniu pytań na portalach dla gimnazjalistek. Wymyślił więc inny sposób.
                Upewniając się, że drzwi do pokoju są zamknięte i nikt mu nie przeszkodzi odpalił przeglądarkę internetową. Następnie wszedł na serwis internetowy do bezpłatnego umieszczania, odtwarzania, oceniania i komentowania filmów, co dla większości ludzi na świcie było po prostu Youtubem. Kolejny krok sprawił mu trochę problemów, ponieważ musiał przypomnieć sobie jaki login miał Naruto. Po kilku próbach i błędach w końcu odnalazł kanał o nazwie KitsuneGames. Pierwsze co rzucało się w oczy to grafika przedstawiająca lisa o dziewięciu ogonach ubranego w słuchawki, trzymającego pada w demonicznych łapach. Oprócz tego była tam ilość subskrypcji, która pokazywała liczbę przekraczającą milion, lecz Sasuke niezbyt wiedział co ona przedstawia. Polecane kanały innych youtuberów, gdzie o ile dobrze kojarzył był Itachi skryty za ikonką łasicy z czarnych okularach i płaszczu w chmurki i inni ludzie należący do ekipy Naruto.
                Nie wiedząc czego do końca szuka, znalazł filmik zatytułowany „Zbieramy pytania na milionowy Q&A”. Ściszając głośniki, Sasuke włączył go by zapoznać się z jego treścią
                Film przedstawiał Naruto siedzącego na kanapie w swoim pokoju. Za nim na ścianie wisiał plakat z grafiką z kanału, zaś on sam trzymał pluszowego lisa o dziewięciu ogonach.
- Hej moja Lisia Armio! – Powiedział do kamerki wykonując jakiś dziwny gest ręką. – Tak jak już zdążyliście zauważyć, stuknęło nam milion subskrypcji. Nie mogę uwierzyć jak wiele już nas jest. Dzięki wielkie za wsparcie! A z okazji tego wydarzenia zapowiadam nowe Q&A, czyli wy zadajecie pytania w komentarzach pod filmem, a ja na wybrane odpowiadam już jutro o 20 w nowym materiale. Tak więc śpieszcie się z zadawaniem pytań i pamiętajcie że wybiorę najlepsze. Kumalski? Bum! – Filmik skończył się. Sasuke zjechał niżej, gdzie już w tym momencie piętrzyło się chyba z tysiąc komentarzy, a film został wrzucony kilka godzin temu.
                Wahał się chwilę, poczym sam postanowił dodać swój komentarz z pytaniem.
- Musisz być zalogowany by komentować filmy. – Wyskoczył komunikat na stronie. Sasuke patrzył na niego chwilę skonsternowany. Nie sądził, że to wszystko będzie takie trudne.
                W końcu mu się udało i po uzyskaniu konta na stronie Youtube, mógł dodać swój komentarz. Po krótkiej analizie jak robili to inni użytkownicy, zaczął pisać.
- Q: Naruto  Kitsune, powiedz mi proszę co takiego widzisz w grach? Co sprawia, że ludzie grają w te wszystkie bezsensowne gry? – Po chwili komentarz został dodany i pozostało tylko czekać. Tak naprawdę była nikła szansa, że coś z tego wyjdzie, ale co szkodziło mu spróbować? Zawsze mógł pogadać jeszcze z Itachim.

**
                Drzwi zamknięte. Rolety zasłonięte. Słuchawki podłączone. Tak. Sasuke był gotowy by oglądać film swojego chłopaka na youtubie. Wciąż nie wierząc, że to robi czekał z napięciem na godzinę 20. Jak się okazało po chwili materiał pojawił się idealnie. Brunet włączył odtwarzanie ponad piętnastominutowego filmu, oparł się na fotelu i czekał.
                Naruto siedział na tej samej kanapie z tabletem i odpowiadał na pytania. Były one przeróżne, tak więc blondyn opowiadał o swojej ulubionej grze, pierwszych materiałach, planach na rozwój kanału, a nawet o ulubionej potrawie. Tu ktoś strzelił w dziesiątkę, ponieważ Naruto nawijał o ramenie przez prawie dwie minuty. W końcu w 9 minucie i 13 sekundach ku zdziwieniu Sasuke nadszedł ten moment na który czekał.
- A więc kolejne pytanie, tym razem od użytkownika KingOfSharingan, który pyta: „Kitsune, powiedz mi co takiego widzisz w grach? Co sprawia, że ludzie grają w te wszystkie gry?”. Szczerze to pytanie przypadło mi do gustu, ponieważ porusza całkiem Inny temat. Co takiego sprawia, że gramy w gry? Haha w sumie mogę tu mówić tylko za siebie, ale myślę że robię to dlatego by poczuć się częścią czegoś większego. Poznałem mnóstwo wspaniałych ludzi takich jak między innymi HiddenWolf, Weasel, WhiteEyeNinja i oczywiście wiele innych. Dzięki grom miałem wiele tematów do rozmów, przeżyłem wiele emocji i znalazłem coś w czym mogę być dobry. To co jest piękne w grach to również to, że każdy może znaleźć coś dla siebie. Sam gram w gry RPG, zręcznościowe, strzelanki, bijatyki, platformówki i jeszcze długo by wymieniać, ale przecież są też gry logiczne, strategiczne, muzyczne czy sportowe. W grach możesz być każdym złodziejem, naukowcem, bohaterem a nawet bogiem. Myślę, że to właśnie ta różnorodność przyciąga ludzi do gier. Kumalski? Haha rozgadałem się, tak więc przechodząc do kolejnego pytania użytkownika SweetWiśnia113..
                Sasuke nie słuchał dalej. Dostał odpowiedź o jaką mu chodziło. Chwilę zastanawiał się nad tym co usłyszał, układając sobie w głowie nowe informacje.

**

                Po uprzejmym zapukaniu i nieuprzejmym braku odpowiedzi, Sasuke wszedł do pokoju, który znajdował się naprzeciwko jego sypialni. Było to bardzo czyste pomieszczenie, ponieważ Itachi miał tą samą manię czystości, którą przejawiał każdy w ich rodzinie. Lecz to miejsce bardzo różniło się od pokoju Sasuke.
                Jego brat mordował właśnie jakiegoś smoka, więc brunet postanowił poczekać aż skończy. Rozglądał się więc po pokoju. Po prawej stronie było stanowisko dla prawdziwego gracza. Dwa monitory, głośniki 5v1, mikrofon, myszko i klawiatura znanej firmy i oczywiście stojący pod biurkiem komputer, który byłby w stanie udźwignąć program sterujący jakąś kosmiczną rakietą (i Wiedźmina 3). Oprócz tego w pokoju znajdowało się jeszcze zaścielone łóżko na którym leżała zielona maskotka przypominająca prostokąt z oczami, który ma cztery kwadratowe łapy. Nad łóżkiem wisiał plakat przestawiający gościa w białym płaszczu z kapturem z wielkim logo jakiegoś otwartego cyrkla. Pod ścianą stały półki z setką gier i różnych książek na których stały figurki. Była tam dziewczyna z krótkimi różowymi włosami trzymająca miecz, jakiś starszy facet mordujący mieczem mieszankę lwa i orła, uśmiechnięty blondyn z zaplecionymi na klatce piersiowej rękami, chłopak siedzący na tronie z mieczy, mały płaczący ludzik i jeszcze kilka, których Sasuke nawet nie miał zamiaru się przyglądać. Na środku leżał dywan z żołnierzem i napisem, który w tłumaczeniu znaczył pole walki. Wyglądu pokoju zwieńczał malunek, na ścianie po lewej stronie od drzwi. Na tle czerwono białej chmury namalowane były awatary znajomych Itachiego z którymi tworzył spółkę o nazwie AkatsukiZone. Sasuke znał wszystkich tych ludzi, ale z rysunkami pojawił tylko dopasować postać łasicy w okularach ze swoim bratem.
                Z głośników przy komputerze wydobyło się głośne „Fus ro dah” i Itachi zapauzował rozgrywkę.
- Co tam bro? – Spytał obracając się do młodszego brata.- Czym zawdzięczam tą wizytę.
- Powiedz mi czy.. – Sasuke starał się dobrać odpowiednie słowa. – Masz może jakąś grę, która przekonałaby mnie, że to nie jest głupota?
- Dobrze rozumiem, że chcesz zagrać w jakąś grę? – Itachi wykonał gest zbierania szczęki z podłogi.
- Słyszałeś o planach Naruto prawda?
- A więc o to chodzi.. – Starszy brunet przejechał wzrokiem po swoim pokoju. – Więc co planujesz?
                Przez kolejne kilka minut Itachi słuchał tego co miał mu do powiedzenia młodszy brat. Potakiwał co jakiś czas, obracając w palcach małą figurkę żółtej myszy z czerwonymi policzkami.
- A w takim razie co z firmą ojca? – Spytał gdy Sasuke skończył.
- W zeszłego sylwestra po pijaku wygadałeś mi się, że zamierzasz pogodzić się z ojcem i przejąć firmę, grając wieczorami i w przerwach.
- Aa no tak – Itachi zaśmiał się nerwowo..
- A wtedy jeśli mi nie wyjdzie, zrobisz mnie jakimś prezesem i będziesz miał więcej czasu na granie.
- To mi się podoba bro. – Przybili sobie żółwika. – No dobra to mówiłeś o jakieś grze dla „mądrych” co? Pomyślmy.
                Przez kolejną godzinę Itachi pokazywał bratu zasoby ze swojej biblioteki gier, gdzie miał mnóstwo gier w tym strategiczne i logiczne.
- Ta jest dość nowa na rynku, ale stała się od razu bardzo popularna. Cała rozgrywka polega na tym, że musisz rozwiązywać zagadki, czyli takie panele – Itachi pokazał myszką na ekranie. – Wszystkiego uczysz się w trakcie poprzez rozwiązywanie łatwych zagadek, by potem przejść do coraz trudniejszych. Masz spróbuj.
                Tego dnia Sasuke grał w gry więcej niż przez całe życie. Dzięki obszernej bibliotece gier Itachiego, udało mu się jednak osiągnąć swój cel.
- Chyba mi już starczy – stwierdził w końcu zdejmując słuchawki. Itachi spojrzał na niego znad przenośnej konsoli na której grał na swoim łóżku.
- I jak? Osiągnąłeś co chciałeś?
- Chyba tak, muszę się teraz przejechać do księgarni.
- O jak jedziesz do galerii to pojadę z tobą. Może kupię sobie jakąś gierkę.
- Okej, tylko ja prowadzę.
**
- Sasukee.. – Naruto wtulał się w wyższego chłopaka, szlochając spazmatycznie.
- Spokojnie Naruto, jeszcze cie tu ktoś rozpozna. – Brunet cierpliwie pocieszał go od prawie pół godziny.
- Nie obchodzi mnie to, nie chcę cię tu zostawiać.
- No już, już. – Sasuke głaskał go po włosach. Stali za filarem, tak że nikt inny z peronu ich nie widział. – Przecież sobie poradzę.
- Ale nie wiem czy ja sobie poradzę! Będę tak tęsknił. – Naruto gniótł materiał czarnej koszulki dodatkowo zalewając go łzami.
- Przecież będziemy się widywać. Będę do ciebie przyjeżdżał, ty będziesz do mnie. Będziemy do siebie dzwonić i pisać. Musisz wytrwać w końcu to był twój pomysł by wyjeżdżać do stolicy. Nie chcesz już tworzyć gier?
- No chcę – burknął w koszulkę.
- No właśnie. To dlaczego nie chcesz teraz jechać?
- Sasuke..
- Słucham kochanie.
- A nie zapomnisz o mnie? – Sasuke spojrzał w załzawione, niebieskie oczy i westchnął.
- Jak mógłbym zapomnieć o miłości mojego życia? – Nachylił się i delikatnie starł łzy. – Naruto, jestem gotowy zrobić dla ciebie wszystko, więc nie wątp w moją miłość do ciebie.
                Naruto patrzył oniemiały w czarne oczy. Sasuke pierwszy raz powiedział mu coś takiego. Łzy popłynęły na nowo, lecz tym razem symbolizując szczęście.
- No już Naruto, koszulkę jeszcze przeboleję, ale zaraz ucieknie ci pociąg.

**

                Gdy postać blondyna już całkowicie zniknęła na horyzoncie, Sasuke mógł zacząć wdrażać swój plan. Udał się na parking koło dworca i wsiadł do swojego czarnego Mitsubishi. W bagażniku samochodu kryło się wszystko czego potrzebował.
                Wolno wyjechał na ulicę i po chwili już był na autostradzie bez ograniczenia prędkości. Czerwona strzałka prędkościomierza wskazywała coraz większe liczby wprost proporcjonalnie do faktu jak mocno Sasuke przyciskał pedał gazu.

**


- Sasukeee – Jęczał Naruto do telefonu.
- Tak? Co się stało? Nie widzieliśmy się tylko 7 godzin.
- Nie uwierzysz, miałem zaklepany pojedynczy pokój. No wiesz, by móc dalej nagrywać filmy. I nie uwierzysz, przyjeżdżam do akademika a tu babka mi mówi, że będę miał współlokatora i nie może nic zrobić, bo moje rzeczy zostały już dostarczone do pokoju. Ja nie chcee Sasukee.
- No widzisz Naruto. Internetowa biurokracja najwidoczniej zawodzi.
- A wszystkie inne pokoje są już zajęte! Nie uwierzysz ale mój pociąg zatrzymał się na dwie godziny w jakimś polu.
- To faktycznie straszne Naruto.
- Dobra stoję przed moim pokojem.
- To może do niego wejdź?
- A co jeśli mój współlokator zgwałci mnie jakiejś nocy?
- No tego nie mogę zapewnić, że tak się nie stanie.
- Ej! Miałeś mnie uspokoić!
- Dajesz Naruto. Po prostu tam wejdź.
- Ehh. No dobra... Ale nie rozłączaj się dobrze?
- Oczywiście Jestem z tobą całym sobą pamiętaj.
                Naruto wziął głęboki wdech i powoli nacisnął klamkę. Pierwsze co zobaczył to puste łóżko. Wszedł powoli do środka i spojrzał na drugą część pomieszczenia. Na drugim posłaniu siedział jego współlokator ubrany w czarne spodnie i czarną koszulkę z długim rękawem.
- Niespodzianka Naruto. – Powiedział Sasuke rozłączając ich rozmowę. Naruto patrzył na niego jakby zobaczył ducha. Następnie pisnął jak mała dziewczynka i rzucił się swojemu chłopakowi na szyję.
- Sasukeee – znowu poleciały łzy. Brunet zaśmiał się cicho i przytulił go czekając aż się uspokoi. Teraz jeszcze bardziej był pewny, że dla tego chłopaka zrobiłby wszystko.
- Już spokojnie. Jestem przy tobie i już tu zostanę.
- Ale jak to Sasuke?
- Zapisałem się na tą uczelnię. Trochę inny kierunek niż twój, ale będziemy się często mijać.
- Nie rozumiem Sasuke.. Przecież ty nie lubisz gier. – Naruto spojrzał przenikliwie na bruneta. Nie puszczał go jednak chcąc cały czas być blisko niego.
- Przecież powiedziałem, że zrobię dla ciebie wszystko prawda? Więc przez ostatnie miesiące nauczyłem się programowania. Może te gry nie są takie złe?
- Zrobiłeś to dla mnie? Jak ja cię kocham człowieku. Ale.. ale co z twoimi planami? Czemu chcesz dać mi tak dużo? Przecież ja ci nic nie dałem Sasuke.
- Wręcz przeciwnie, dałeś mi wszystko Naruto. – Sasuke pocałował go w czoło. – Dałeś mi siebie i światło, które wniosłeś do mojego życia. Ja po prostu nie wyobrażałem sobie tak długiej rozłąki z tobą. Jeśli zapisanie się na tą uczelnię było jedynym wyjściem, to była to mała cena za możliwość budzenia się przy twoim boku.
- Ale dlaczego, Sasuke?
- Dalej nie rozumiesz? Ponieważ cię kocham Naruto.

**
I tyle. Mam nadzieję, że się spodobało

Ważne informacje

Żeby nie było. Cały czas pamiętam o blogu, rozdział jest napisany tylko czeka na przepisanie na komputer. Dokończę je [kapłana oczywiście też] to jest pewne. Niestety muszę was prosić o cierpliwość, ponieważ jest jeszcze kilka rzeczy które muszę zrobić :(. Sajgon w moim życiu będzie się dział do maja, potem można liczyć na jakiś postęp w pisaniu fleszy, ponieważ jest to zbyt fajna historia bym miała ją porzucić.
Więc nawet jeśli nie ma mnie przez długi okres czasu, za co strasznie przepraszam, to pamiętajcie, że blog nie jest porzucony. Ba po nocach mi się śni że powinnam wrzucić nowy rozdział. Dziękuję więc z góry za cierpliwość i wszystkie pozytywne komentarze.
By blog nie stał taki pusty wrzucam dwa gotowe one shoty. Przepraszam jeśli są w nich jakieś rażące błędy, ale wrzucam je w biegu i nie miałam czasu ich dokładnie sprawdzić.
Jak ogarnę życie, pierwsze co zrobię to wrzucę rozdział, możecie być tego pewni. Jeszcze raz bardzo przepraszam. Do usłyszenia.