niedziela, 23 listopada 2014

Stańmy razem w blasku fleszy #5

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :3. Notkę dedykuję Dianie, ponieważ umie dobrze zmotywować do dodania rozdziału ^ ^ (proszę mi tu z okna nie skakać już jest rozdział xd)
Uprzedzam rozdział jest krótki, ponieważ jak już sobie uwidzę co chcę w nim zawrzeć to nawet jak chcę to nic nie dopcham.

***
Rozdział pisany z perspektywy Sasuke
***

Zniknął za tymi cholernymi drzwiami. Teraz już dla niego nie było odwrotu. Nie wyjdzie z gabinetu bez wiążącego go na całe życie kontraktu. Co za młot nawet aluzji nie potrafi dobrze odczytać. Mało chamski byłem?
- Czemu mówiłeś takie dziwne rzeczy? - Nie lubię jak Deidara patrzy się w ten sposób.
- Ja powiedziałem prawdę. – Oparłem się plecami o ścianę. Kanapy na tym piętrze źle mi się kojarzą. - Sam dobrze wiesz w jakie karty gra Madara, z każdym naszym ruchem pętla na szyi się zaciska.
- Robimy co w naszej mocy by temu zapobiec, przecież wiesz.  Zdaje sobie sprawę w jakiej jesteście sytuacji i że z każdym dniem jest coraz gorzej. Całe Akatsuki stara się znaleźć wyjście. Jesteśmy już tak blisko. Jak tylko osiągniesz osiemnaście lat staniesz się prawnym dziedzicem firmy, na to już nie znajdzie żadnych klauzuli prawnych. I niedługo znajdziemy naszego byłego szefa i…
Spojrzałem na zdjęcie wiszące na ścianie. Wszyscy do bólu szczęśliwi i radośni, aż się rzygać chce. To było nasze pierwsze zdjęcie jako oficjalna grupa modelów Konoha. Długo tak pozowaliśmy zanim nasz "fotograf" ogarnął, że nie może zasłaniać palcami obiektywu. Stroił przy tym tak głupie miny, że nie dało się nie uśmiechnąć. I co chwila przewracał się o kable, choć ja wiem, że robił to specjalnie. On nigdy się nie potykał. Był idealny.
- Wiesz, że jego już nie ma i nie będzie. Zniknął i koniec tematu. - Warknąłem. To nie czas na ckliwe wspominki. Po co ludzie wracają do tematów, które są bezsensowne i nieistotne? - Najlepiej będzie jak zajmiecie się Madarą a nie bezsensownym szukaniem.
Deidara zamilkł na chwilę. Hn.
- A pro po to jak Madara znalazł tego blondaska? – Spojrzałem wściekle na zamknięte drzwi gabinetu. – Mówiłem byś pozbył się tych zdjęć z aparatu!
- I tak zrobiłem. – Deidara zmartwiony zagryzł dolną wargę. – Zdałem sobie sprawę jak niebezpiecznie było robić te zdjęcia. Usunąłem wszystko z lustrzanki, a tych z polaroida nie mógł znaleźć.
- Czyli w jakiś sposób znowu nas przechytrzył. – Uderzyłem pięścią o ścianę. – Deidara musisz iść sprawdzić aparat. Jak tylko wróci Konan lub Sasori, trzeba sprawdzić jeszcze raz system.
- Nie mów, że.. – Fotograf pobladł. Chyba też się domyślił. – Cholera.
Staliśmy chwilę w milczeniu.
- To że Naruto tu jest było od początku zaplanowane przez Madarę. - Zaczął patrząc na swoje ręcznie malowane trampki. – Nie przeczę, że to pewnie też nasza wina. Więc już się tak na nim nie wyżywaj.
- Mógł się nie zgadzać.
- Wiesz, jego ojczym był alkocholikiem, miał raczej mało alternatyw.
- Nie obchodzi mnie to.
- Musiał też ciężko pracować.
- Każdy musi.
- Nie miał perspektyw na życie.
- U nas też nie będzie miał.
- Ale będzie miał lepsze. To mądry chłopak, poradzi sobie.
- Taa.
- Czy ty musisz zawsze wszystko negować pesymisto? - Poczułem jak czochra mi włosy. Coś co robił rzadko i tylko gdy byliśmy sami. Nie lubiłem tego. Ale jeszcze bardziej nie lubiłem jak starał się znaleźć dobre wyjście z przegranej sytuacji. - Będzie co ma być my możemy tylko sprawić, że będzie się czuł tutaj jak w domu. To miejsce stanie się jego domem a my jego rodziną. Tak jak było z każdym z nas gdy świat się walił. Ochronimy go przed Madarą chociaż na początku. Pein jest dość przekonywujący. Damy sobie radę. Pogódź się z tym mruku.
Drzwi do gabinetu otworzyły się i wyszedł zza nich Naruto. Ciekawe jakie rzeczy Madara mu wcisnął w kontrakcie. W ręku trzymał jakąś kartkę i starał się ją czytać marszcząc przy tym brwi.
- Mam Ci to dać. - powiedział wyciągając ją w moją stronę. - To od pana Madary, choć ja sam z tego nic nie czaję.
Przejrzałem pobieżnie co jest na niej napisane.

Para Akcyjna Sasuke
Piętro 12A
Skate

Ehh no to wpadłem. Madara wie jak uprzykrzyć mi życie do końca. Coś dzisiaj często wzdycham. Nasz "szef" zawsze pisze skrótami, bo jeszcze muszę się rączka zmęczy. Więc nawet nie dziwie się, że ten blondyn nie zrozumiał o co chodzi. Podałem ją Deidarze.
- To twoja działka. Kiedy Konan wróci razem z nią ustal szczegóły wizerunku tak by wszystko wyglądało naturalnie. Ja bym to oczywiście zrobił inaczej, ale w końcu to życzenie "szefa". Resztą zajmę się ja. I pamiętaj by to sprawdzić – Spojrzałem na niego sugestywnie. Potaknął chowając kartkę do kieszeni. Jednak nie odszedł tylko dalej patrzył na mnie wyczekująco. Miałem ochotę znowu westchnąć.
- Kim jest Konan? - Spytał Naruto. Czy on nie potrafi wytrzymać chwili w ciszy?
- To nasza stylistka. Jest odpowiedzialna za nasz ogólny wizerunek. Niedługo ją poznasz, to właśnie ona zaprojektuje twój nowy Image.
- Image?
- Naprawdę mam Ci tłumaczyć co znaczy to słowo?
- Nie głupi nie jestem! - Ta jasne. - Tylko jak ona ma mi go zaprojektować?
- Zobaczysz, na razie przejdźmy do konkretów. Czasu nie mamy dużo a jeszcze nas noc zastanie. A mnie Deidara zaraz zeżre wzrokiem. - Wyciągnąłem rękę w jego stronę. Kątem oka zobaczyłem jak nasz fotograf się uśmiecha. Cóż trzeba spełnić swoje obowiązki szefa ekipy. Jednak Naruto jak stał tak stał. Zaczynają mi się przypominać wszystkie żarty o blondynkach. Serio. A ja nie lubię żartów.  - Jak ktoś wyciąga do Ciebie rękę na przywitanie warto było by ją uścisnąć wiesz?
Chłopak zaśmiał się nerwowo i przyjął uścisk. Jego ręka byłą ciepła i szorstka.
- W imieniu wszystkich członków zespołu, ja Sasuke Uchiha lider grupy, witam Cię w szeregach Konohy. Oczywiście jeszcze wszystko zależy od fanów. - Zobaczyłem jak Deidara odetchnął po czym zniknął na schodach machając nam na pożegnanie. Cięgle trzymając rękę Naruto, przyciągnąłem go do siebie tak, że prawie stykaliśmy się nosami.- A teraz trochę mniej oficjalne powitanie. Witaj w teatrze marionetek Naruto.

**

- Jeszcze raz powtórz, czym jest ta para akcyjna? - Deidara coś wspominał, że on jest mądry, tylko czemu to skrywa pod tą warstwą.. głupoty? Siłą woli powstrzymuje się by nie wzdychać. Uchiha nie wzdychają. - Mówisz za szybko daj mi chwilę by to wszystko ogarnąć!
- Para akcyjna - wycedziłem. Tak teraz to zwalaj na mnie. Powoli zaczynam tracić cierpliwość. - Są to partnerzy na planie i podczas robienia zdjęć. Często razem pozują, ich image sie nawzajem dopełnia, są ze sobą kojarzeni przez fanów itd. itp. - Nigdy nie zwróciłem uwagi ale te windy naprawdę wolno jeżdżą. - Więc skoro ja jestem twoją parą akcyjną, to najwięcej czasu będziesz najprawdopodobniej spędzał właśnie ze mną.
Zignorowałem jego jęk rozpaczy, choć sam też chciałem to zrobić. Windą dojechaliśmy na 12 piętro. Ekipa Konohy spała na tym oraz niższym piętrze. Dziewczyny śpią na 11. Do tej pory na tym piętrze spałem ja wraz z Kibą po dwóch stronach korytarza. Chyba nawet lepiej, że Naruto będzie ze mną. Łatwiej da się go wytresować. Dobra wytrenować. Mój pokój był większy. Nigdy mnie to specjalnie nie obchodziło bo i tak nie spędzałem w nim czasu. Byłem pewny że jak teraz otworze drzwi to ujrzę całkowicie inne pomieszczenie niż wczoraj. Choć Naruto na wieść, że będzie także ze mną mieszkał lekko sie załamał to teraz chyba o tym zapomniał. Gdy otworzyłem drzwi kartą, zrobił minę uradowanego szczeniaka. Od razu wpadł do środku i zaczął wszystkiego dotykać.
Nie dałem po sobie poznać, że to pomieszczenie w jakikolwiek sposób się zmieniło. Był teraz podzielony na dwie części. Lewa strona ścian była granatowa a prawa jasno szara. Kolory łączyły się idealnie po środku. Podłoga z ciemnych paneli się nie zmieniła. Pojawił się za to na niej dywan tej samej kolorystyce co ściany. Oprócz tego w pokoju znajdowały się teraz po obu stronach podwójne łóżka, szafki nocne i komody, wszystkie wykonane z ciemnego drewna. Szybko określiłem że niczego nie brakuje. Czyli moja gitara dalej stała pod ścianą. Usiadłem na moim posłaniu zapadając się w miękkim materacu. Szara pościel była świeżo prana i jeszcze lekko pachniała płynem do płukania. Plecami oparłem się o granatową ścianę.
- Twoja jest strona z szarymi ścianami. - Po chwili chłopak wskoczył w granatową pościel całkowicie się w niej zagrzebując. Potem zaczął grzebać w szafce. - Twoje rzeczy zostały już tu przyniesione.
Spojrzałem na pojedynczą torbę leżącą przy komodzie, trochę mało jak na prawie całkowitą wyprowadzkę z domu. Przemilczałem ten fakt. Naruto wstał i dalej zwiedzał. Oporów to on nie ma. Na chwilę zniknął w łazience, która znajdowała się na przeciwko drzwi wejściowych. Krótko oceniłem jego wygląd, postawę miał nawet równą, nie garbił się, mimo luźnych ciuchów widać było, że jest odrobinę za chudy i w ogóle nie umięśniony, ale nad tym się jeszcze popracuje. Co do jego urody, mogę przyznać, że jest ładny, przy długie jasne włosy wpadały mu do oczu ale to dodawało mu uroku gdy się uśmiechał. Lecz nie mogłem tego ocenić do końca bo te uśmiechy widziałem tylko połowicznie z profilu. Może będą nawet z niego jacyś ludzie.
Wróciłem myślami do pokazu z ostatniego tygodnia. Siedziałem na samochodzie czekając na rozpoczęcie naszego show. Bez namiętnie rozglądałem się po tłumie. W tedy też zauważyłem go po raz pierwszy. Siedział na fontannie i kimś rozmawiał. To był właśnie ktoś taki kogo chciał Madara. Słyszałem jak snuł plany, że nowa twarz jeszcze bardziej podniesie naszą popularność. Koniecznie musiał to być blondyn z niebieskimi oczami by pasował do mnie jako przeciwieństwo. Później wszystko potoczyło się tak jakby Madara wszystko zaplanował. Starałem się interweniować już w pokoju gospodarczym. Myślałem, że się udało. Prawie że wybiegł obrażony. Widocznie znowu nie doceniłem naszego „szefa”.
Naruto pewnie nawet nie podejrzewał, że nie miał wyboru podczas dołączenia do firmy. Madara odkąd go zobaczył zdobył o nim wszystkie potrzebne informację i wszystko poprowadził tak by złapać nieświadomego chłopaka w swoje sidła. Blondyn się pewnie nawet nie zastanowił skąd wiedział do jakiej szkoły chodzi, albo gdzie mieszka. Ciągła kontrola, manipulacja, szantaże tym właśnie żywił się Madara. Poczułem się jak mysz zapędzona do klatki.
- Wow ile tutaj rzeczy! - Krzyk z łazienki wybudził mnie z ponurych rozmyślań. - Wykupiliście drogerię?
- Może tak, może nie. - Powiedziałem kładąc się na łóżku z rękami pod głową. - Używaj czego tam chcesz, czuj się jak u siebie i te sprawy.
- Jak tu fajnie. - Naruto z powrotem położył się w pościeli, śmiejąc się z niewiadomo czego. - I tyle tu przestrzeni, w porównaniu z tym mój poprzedni pokój był pakamerem na szczotki. - Nie odpowiedziałem.
- Wiesz, że wcześniej prawie zlewałeś się ze ścianą?
- Hn
- A gdzie jest reszta ekipy?
- W plenerze na sesji .
- A kiedy ich poznam?
- Jak wrócą.
- A dlaczego ty z nimi nie pojechałeś?
Poczułem wibracje w kieszeni. Wyjąłem telefon i od niechcenia spojrzałem na wyświetlacz. Dzwonił Madara. Odczekałem chwilę po czym rozłączyłem za pomocą czerwonej słuchawki. Powoli wstałem z łóżka otrzepując ubranie.
- Gdzie idziesz?
- Pracować.
- Zawsze mówisz takimi skrótowcami?
- Hn.
Coś tam się jeszcze burzył ale ignorując go wyszedłem z pokoju. Kierując się do windy.

**
- Witaj Sasuke. - Właśnie dlatego nie lubię tej kanapy. Gdy tylko wyszedłem z windy rzucił mi się w oczy ON. Jak gdyby nigdy nic siedział na tej cholernej kanapie zakładając nogę na nogę i się szczerząc. Jak zawsze ubrany w czarny garnitur i fioletowy krawat. Gdy wymawiał moje imię, oblizał przy tym wargi. Nie na widzę tego typa.
- Orochimaru. - W to jedno słowo wpakowałem tyle jadu na ile było mnie stać. Ten tylko jeszcze szerzej się uśmiechnął pokazując zęby.
- Znowu się spotykamy. Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile musiałem zapłacić Madarze za tę sesję. I tyle papierów podpisać. Ale nie musisz się martwić to będzie tylko do mojego własnego użytku.
Znowu oblizał wargi. To będzie bardzo długi wieczór. Naruto właśnie dlatego nie pojechałem na tą sesję, nasz szef miał wobec mnie inne plany. Niewidzialna pętla na mojej szyi powoli się zaciska.

**
No i tyle. Powoli dowiadujemy się, że firma posiada swoją ciemną stronę.Zapraszam do komentowania :3

piątek, 7 listopada 2014

700

Jest to historia napisana z okazji, że seria Naruto się właśnie skończyła. Nie jestem w stanie nazwać uczuć, które wywołało we mnie zakończenie, ale na pewno jest tam trochę nostalgii. W końcu ta manga była ze mną większą część mojego życia, wywłując u mnie tak samo pozytywne jak i negatywne emocje. Jednak parę moich przemyśleń zawarłam w wypowiedziach postaci.
Nie myślałam, że pierwszym oneshotem jakiego tu zamieszczę będzie akurat ten pisany pod wpływem chwili, bez żadnych poprawek, ale jak widać takie jest życie :3

***

Sasuke otworzył lekko drzwi i wsunął głowę do biura hokage.
- Wszyscy już poszli? – Spytał rozglądając się po pokoju.
- Tak. Na dzisiaj to już koniec pracy, więc ekipa się zwinęła. – Naruto zdjął kapelusz kage i odłożył go na biurko za którym siedział.
Ośmielony tym stwierdzeniem brunet, wszedł do biura zamykając za sobą drzwi na zamek. Otulającą go do tej pory czarną pelerynę, odrzucił na pobliską szafkę ze zwojami.
- Sakura zapytała mnie czy nie wyskoczymy dzisiaj na kawę. – Uchiha westchnął cierpiętniczo. – Myśli, że skoro mamy razem dziecko to od razu będziemy razem?
- Wiedziałem, że w twoim przypadku chodziło tylko o prokreację! – Naruto krzyknął w nagłym przypływie oświecenia. – Dlatego potem zwiałeś w świat!
- Za to ty stworzyłeś piękną utopijną rodzinkę. – Sasuke prychnął podchodząc do biurka.
- Przecież nikt nie wiedział jak to się skończy. – Uzumaki zaśmiał się cicho wzdychając.  – W końcu obydwu nas usidlił z babami. Ale myślę, że to chyba dobre zakończenie historii co nie?
- Ja tam szczerze mówiąc obstawiałem, że się pozabijamy. Myślę, że bardziej pasowała mi rola czarnego charakteru. – Brunet wzruszył ramionami. – A skończyło się na tym, że niby ja się dzięki tobie nawracam, przepraszam wszystkich, a potem zakładamy rodziny i żyjemy długo i szczęśliwie. I to się serio ludziom bardziej podoba? – Sasuke skrzywił się nieznacznie.
- Właśnie tak. – Hokage pokiwał głową w zadumie. – Chociaż po namyśle, wolałbym, żebyś został w wiosce jako członek ANBU.
Uchiha uśmiechnął się chytrze i oparł rękami o biurko. Ich twarze dzieliło teraz tylko kilka centymetrów, więc mógł spojrzeć w błękitne tęczówki towarzysza.
- Czyli chciałbyś, abym był ci najbliższą strażą? Bym zawsze stał koło ciebie i spełniał wszystkie twoje rozkazy?
Przedstawiona perspektywa była naprawdę kusząca. Naruto zamrugał parokrotnie. Przez bliskość mężczyzny, bardzo się rozpraszał, a czarne oczy go hipnotyzowały.
- Tak. – Szepnął mimo nagłej suchości w ustach.
- A czego teraz pragniesz najbardziej? – Oddech Sasuke omiótł jego twarz. Pachniał mocną kawą. Blondyn nigdy nie lubił tego napoju, jednak teraz oddałby wszystko by poczuć jej smak.
- Ciebie.
Uchiha nagle pojawił się tuż przed nim. Biurko już nie przeszkadzało, a ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
- Zawsze chciałem kochać się z tobą w biurze hokage. – Powiedział gdy zrobili przerwę na złapanie oddechu.
- Zawsze chcę się z tobą kochać. – Odpowiedział Uzumaki, oblizując wargi. – Tylko nie możemy pobrudzić naszych ubrań, przydadzą nam się jutro.
- Tak, jutro wszystko się zakończy. – Sasuke uśmiechnął się delikatnie. – Ale teraz skupmy się na czymś milszym.
Ponownie połączyli się w pocałunku, poddając się swojemu pożądaniu.

*
- Bolt, teraz cała wioska dla mnie jest jak rodzina. – Naruto kucnął przed swoim synem, patrząc na niego wyczekująco. – Czasem nie mogę być ojcem tylko dla ciebie.
Chłopiec spuścił smętnie głowę, jednak Uzumaki wiedząc, że ten go zrozumiał, poklepał go po jasnych włosach.
- Wiem, że to dla ciebie trudne, ale musisz nauczyć się to znosić. – Uśmiechnął się wesoło tak jak miał to w zwyczaju. – W końcu jesteś ninja co nie?

- Wróciłam. – Powiedziała czarnowłosa dziewczynka wchodząc do mieszkania.
- Oh, witaj Salada. – Sakura spojrzała na córkę, przerywając na chwilę sprzątanie.
- Mamo.. Chłopcy są na serio.. głupi. – Jęknęła mała, patrząc na matkę.
- Co..? Znowu Bolt? – Spytała kobieta, przybierając cierpiętniczy wyraz twarzy.
- Ale w sumie.. Właściwie.. – Dziewczynka uśmiechnęła się chytrze. - Odrobinę przypomina mnie. Jeśli chodzi o tatę.. To jest naprawdę wporzo!

Sasuke szedł lasem z obojętnym wyrazem twarzy. Nagle odwrócił się, spoglądając za siebie. W odruchowym geście, złapał za rękojeść miecza. Za nim jednak nikogo nie było.
- Przywidziało mi się tylko? – Zdziwił się i ruszył w dalszą drogę.

- Przepraszam za spóźnienie! – Uzumaki wszedł do sali. Wszyscy w niej zebrani spojrzeli w jego stronę.
- Przybyłem taką drogę i jestem punktualnie.. A ty który mieszkasz w tej wiosce się spóźniasz? – Zarzucił mu Tsuchikage.
- Dokładnie. O rany.. – Mizukage przewrócił oczami i spojrzał w bok sali.
- Nie bierzcie tego do siebie. Sami wiemy ile mamy zajęć. Wybaczcie mu. – Powiedział Raikage z obojętnym wyrazem twarzy.
- Sprawy osobiste odkładamy na bok.. – Przypomniał Kazekage. Naruto zdjął kapelusz i uśmiechnął się zwycięsko  – Zacznijmy spotkanie, Hokage.
- A więc zacznijmy to spotkanie, dattebayo!

- I.. mamy to! – Krzyknął Masashi Kishimoto, pokazując kciuk w górę. Kamera piknęła cicho i wyłączyła się. Na planie filmowym rozniósł się radosny wrzask. Wszyscy aktorzy śmiali się, płakali, przytulali i gratulowali sobie nawzajem. Co chwila czyjaś dłoń klepała reżysera po plecach. Ktoś otworzył szampana. Tego dnia zakończyła się bardzo ważna dla świata produkcja.
- Dziękuję wam wszystkim za te wszystkie lata ciężkiej pracy! – Krzyknął Kishimoto w stronę tłumu. Czuł, że zakończył się bardzo ważny okres w jego życiu.

*

Szampan otworzył się z cichym trzaskiem. Wysoki brunet rozlał alkohol do stojących na szafce nocnej kieliszków. Gdy już były pełne, podał jeden siedzącemu na łóżku blondynowi.
- Wznieśmy toast za koniec Naruto! – Powiedział siadając koło chłopaka. Stuknęli się kieliszkami, a szkło zadźwięczało cicho.
- Nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Tyle lat to się ciągnęło.
- Trochę szkoda, wychowaliśmy się w tym świcie. Dzięki tej historii dużo się nauczyłem. – Mężczyźni siedzieli chwilę popijając szampana i co jakiś czas zerkając sobie w oczy.
- Ale to właśnie dzięki niej się spotkaliśmy. – Blondyn odłożył puste kieliszki na podłogę, poczym przysunął się do towarzysza i położył mu głowę na ramieniu. Ten otoczył go ramieniem, wplatając palce w jasne kosmyki.
- Nie mogę się przyzwyczaić, że masz ścięte włosy. – Stwierdził pieszcząc je delikatnie.
- Za to ty w długich wyglądasz jak stary dziad.
Brunet spojrzał w błękitne oczy chłopaka.
- Droczysz się ze mną?
- Jakżebym śmiał!
- W sumie po tylu latach zaczęło mi się to podobać. – Szepnął blondynowi do ucha, poczym przygryzł je delikatnie. Chłopak jęknął cicho w reakcji, na tą niespodziewaną pieszczotę. Jego odpowiedź była natychmiastowa. Odwracając się całkowicie w stronę mężczyzny i wpił się w jego wargi, równocześnie wplatając ręce w czarne włosy.
Całowali się długo i namiętnie, aż nie skończyło im się powietrze. Padli na łóżko starając się wyrównać oddechy. Czarne i błękitne oczy patrzyły na siebie, przepełnione uczuciem.
- Kocham cię młocie. – Powiedział brunet, kładąc rękę na delikatnie opalonym policzku z trzema wymalowanymi bliznami.
- Ja ciebie też draniu. – Odpowiedział blondyn, muskając palcami bladą szyję zaraz nad czarnym tatuażem, przedstawiającym trzy łezki w okręgu.

***
Krótki bo krótki, ale zawarte jest w nim to co chciałam przekazać. Początkowo pierwsza część miała być bardziej rozbudowana, ale po namyślę co nie co wykreśliłam i zostawiam to waszej wyobraźni :P
Mam nadzieję, że udało wam się zrozumieć co chciałam w nim opisać i wcale nie wyszło jakoś super pokręcone.