Uprzedzam rozdział jest krótki, ponieważ jak już sobie uwidzę co chcę w nim zawrzeć to nawet jak chcę to nic nie dopcham.
***
Rozdział pisany z perspektywy Sasuke
***
Rozdział pisany z perspektywy Sasuke
***
Zniknął za tymi cholernymi drzwiami. Teraz już dla niego nie było
odwrotu. Nie wyjdzie z gabinetu bez wiążącego go na całe życie kontraktu. Co za
młot nawet aluzji nie potrafi dobrze odczytać. Mało chamski byłem?
- Czemu mówiłeś takie dziwne rzeczy? - Nie lubię jak Deidara patrzy się w ten sposób.
- Ja powiedziałem prawdę. – Oparłem się plecami o ścianę. Kanapy na tym piętrze źle mi się kojarzą. - Sam dobrze wiesz w jakie karty gra Madara, z każdym naszym ruchem pętla na szyi się zaciska.
- Robimy co w naszej mocy by temu zapobiec, przecież wiesz. Zdaje sobie sprawę w jakiej jesteście sytuacji i że z każdym dniem jest coraz gorzej. Całe Akatsuki stara się znaleźć wyjście. Jesteśmy już tak blisko. Jak tylko osiągniesz osiemnaście lat staniesz się prawnym dziedzicem firmy, na to już nie znajdzie żadnych klauzuli prawnych. I niedługo znajdziemy naszego byłego szefa i…
- Czemu mówiłeś takie dziwne rzeczy? - Nie lubię jak Deidara patrzy się w ten sposób.
- Ja powiedziałem prawdę. – Oparłem się plecami o ścianę. Kanapy na tym piętrze źle mi się kojarzą. - Sam dobrze wiesz w jakie karty gra Madara, z każdym naszym ruchem pętla na szyi się zaciska.
- Robimy co w naszej mocy by temu zapobiec, przecież wiesz. Zdaje sobie sprawę w jakiej jesteście sytuacji i że z każdym dniem jest coraz gorzej. Całe Akatsuki stara się znaleźć wyjście. Jesteśmy już tak blisko. Jak tylko osiągniesz osiemnaście lat staniesz się prawnym dziedzicem firmy, na to już nie znajdzie żadnych klauzuli prawnych. I niedługo znajdziemy naszego byłego szefa i…
Spojrzałem na zdjęcie wiszące na ścianie. Wszyscy do bólu szczęśliwi i
radośni, aż się rzygać chce. To było nasze pierwsze zdjęcie jako oficjalna
grupa modelów Konoha. Długo tak pozowaliśmy zanim nasz "fotograf"
ogarnął, że nie może zasłaniać palcami obiektywu. Stroił przy tym tak głupie
miny, że nie dało się nie uśmiechnąć. I co chwila przewracał się o kable, choć
ja wiem, że robił to specjalnie. On nigdy się nie potykał. Był idealny.
- Wiesz, że jego już nie ma i nie będzie. Zniknął i koniec tematu. - Warknąłem. To nie czas na ckliwe wspominki. Po co ludzie wracają do tematów, które są bezsensowne i nieistotne? - Najlepiej będzie jak zajmiecie się Madarą a nie bezsensownym szukaniem.
Deidara zamilkł na chwilę. Hn.
- A pro po to jak Madara znalazł tego blondaska? – Spojrzałem wściekle na zamknięte drzwi gabinetu. – Mówiłem byś pozbył się tych zdjęć z aparatu!
- I tak zrobiłem. – Deidara zmartwiony zagryzł dolną wargę. – Zdałem sobie sprawę jak niebezpiecznie było robić te zdjęcia. Usunąłem wszystko z lustrzanki, a tych z polaroida nie mógł znaleźć.
- Czyli w jakiś sposób znowu nas przechytrzył. – Uderzyłem pięścią o ścianę. – Deidara musisz iść sprawdzić aparat. Jak tylko wróci Konan lub Sasori, trzeba sprawdzić jeszcze raz system.
- Nie mów, że.. – Fotograf pobladł. Chyba też się domyślił. – Cholera.
Staliśmy chwilę w milczeniu.
- To że Naruto tu jest było od początku zaplanowane przez Madarę. - Zaczął patrząc na swoje ręcznie malowane trampki. – Nie przeczę, że to pewnie też nasza wina. Więc już się tak na nim nie wyżywaj.
- Mógł się nie zgadzać.
- Wiesz, jego ojczym był alkocholikiem, miał raczej mało alternatyw.
- Nie obchodzi mnie to.
- Musiał też ciężko pracować.
- Każdy musi.
- Nie miał perspektyw na życie.
- U nas też nie będzie miał.
- Ale będzie miał lepsze. To mądry chłopak, poradzi sobie.
- Taa.
- Czy ty musisz zawsze wszystko negować pesymisto? - Poczułem jak czochra mi włosy. Coś co robił rzadko i tylko gdy byliśmy sami. Nie lubiłem tego. Ale jeszcze bardziej nie lubiłem jak starał się znaleźć dobre wyjście z przegranej sytuacji. - Będzie co ma być my możemy tylko sprawić, że będzie się czuł tutaj jak w domu. To miejsce stanie się jego domem a my jego rodziną. Tak jak było z każdym z nas gdy świat się walił. Ochronimy go przed Madarą chociaż na początku. Pein jest dość przekonywujący. Damy sobie radę. Pogódź się z tym mruku.
- Wiesz, że jego już nie ma i nie będzie. Zniknął i koniec tematu. - Warknąłem. To nie czas na ckliwe wspominki. Po co ludzie wracają do tematów, które są bezsensowne i nieistotne? - Najlepiej będzie jak zajmiecie się Madarą a nie bezsensownym szukaniem.
Deidara zamilkł na chwilę. Hn.
- A pro po to jak Madara znalazł tego blondaska? – Spojrzałem wściekle na zamknięte drzwi gabinetu. – Mówiłem byś pozbył się tych zdjęć z aparatu!
- I tak zrobiłem. – Deidara zmartwiony zagryzł dolną wargę. – Zdałem sobie sprawę jak niebezpiecznie było robić te zdjęcia. Usunąłem wszystko z lustrzanki, a tych z polaroida nie mógł znaleźć.
- Czyli w jakiś sposób znowu nas przechytrzył. – Uderzyłem pięścią o ścianę. – Deidara musisz iść sprawdzić aparat. Jak tylko wróci Konan lub Sasori, trzeba sprawdzić jeszcze raz system.
- Nie mów, że.. – Fotograf pobladł. Chyba też się domyślił. – Cholera.
Staliśmy chwilę w milczeniu.
- To że Naruto tu jest było od początku zaplanowane przez Madarę. - Zaczął patrząc na swoje ręcznie malowane trampki. – Nie przeczę, że to pewnie też nasza wina. Więc już się tak na nim nie wyżywaj.
- Mógł się nie zgadzać.
- Wiesz, jego ojczym był alkocholikiem, miał raczej mało alternatyw.
- Nie obchodzi mnie to.
- Musiał też ciężko pracować.
- Każdy musi.
- Nie miał perspektyw na życie.
- U nas też nie będzie miał.
- Ale będzie miał lepsze. To mądry chłopak, poradzi sobie.
- Taa.
- Czy ty musisz zawsze wszystko negować pesymisto? - Poczułem jak czochra mi włosy. Coś co robił rzadko i tylko gdy byliśmy sami. Nie lubiłem tego. Ale jeszcze bardziej nie lubiłem jak starał się znaleźć dobre wyjście z przegranej sytuacji. - Będzie co ma być my możemy tylko sprawić, że będzie się czuł tutaj jak w domu. To miejsce stanie się jego domem a my jego rodziną. Tak jak było z każdym z nas gdy świat się walił. Ochronimy go przed Madarą chociaż na początku. Pein jest dość przekonywujący. Damy sobie radę. Pogódź się z tym mruku.
Drzwi do gabinetu otworzyły się i wyszedł zza nich Naruto. Ciekawe
jakie rzeczy Madara mu wcisnął w kontrakcie. W ręku trzymał jakąś kartkę i
starał się ją czytać marszcząc przy tym brwi.
- Mam Ci to dać. - powiedział wyciągając ją w moją stronę. - To od pana Madary, choć ja sam z tego nic nie czaję.
- Mam Ci to dać. - powiedział wyciągając ją w moją stronę. - To od pana Madary, choć ja sam z tego nic nie czaję.
Przejrzałem
pobieżnie co jest na niej napisane.
Para Akcyjna Sasuke
Piętro 12A
Skate
Piętro 12A
Skate
Ehh no to
wpadłem. Madara wie jak uprzykrzyć mi życie do końca. Coś dzisiaj często
wzdycham. Nasz "szef" zawsze pisze skrótami, bo jeszcze muszę się
rączka zmęczy. Więc nawet nie dziwie się, że ten blondyn nie zrozumiał o co
chodzi. Podałem ją Deidarze.
- To twoja działka. Kiedy Konan wróci razem z nią ustal szczegóły wizerunku tak by wszystko wyglądało naturalnie. Ja bym to oczywiście zrobił inaczej, ale w końcu to życzenie "szefa". Resztą zajmę się ja. I pamiętaj by to sprawdzić – Spojrzałem na niego sugestywnie. Potaknął chowając kartkę do kieszeni. Jednak nie odszedł tylko dalej patrzył na mnie wyczekująco. Miałem ochotę znowu westchnąć.
- Kim jest Konan? - Spytał Naruto. Czy on nie potrafi wytrzymać chwili w ciszy?
- To nasza stylistka. Jest odpowiedzialna za nasz ogólny wizerunek. Niedługo ją poznasz, to właśnie ona zaprojektuje twój nowy Image.
- Image?
- Naprawdę mam Ci tłumaczyć co znaczy to słowo?
- Nie głupi nie jestem! - Ta jasne. - Tylko jak ona ma mi go zaprojektować?
- Zobaczysz, na razie przejdźmy do konkretów. Czasu nie mamy dużo a jeszcze nas noc zastanie. A mnie Deidara zaraz zeżre wzrokiem. - Wyciągnąłem rękę w jego stronę. Kątem oka zobaczyłem jak nasz fotograf się uśmiecha. Cóż trzeba spełnić swoje obowiązki szefa ekipy. Jednak Naruto jak stał tak stał. Zaczynają mi się przypominać wszystkie żarty o blondynkach. Serio. A ja nie lubię żartów. - Jak ktoś wyciąga do Ciebie rękę na przywitanie warto było by ją uścisnąć wiesz?
- To twoja działka. Kiedy Konan wróci razem z nią ustal szczegóły wizerunku tak by wszystko wyglądało naturalnie. Ja bym to oczywiście zrobił inaczej, ale w końcu to życzenie "szefa". Resztą zajmę się ja. I pamiętaj by to sprawdzić – Spojrzałem na niego sugestywnie. Potaknął chowając kartkę do kieszeni. Jednak nie odszedł tylko dalej patrzył na mnie wyczekująco. Miałem ochotę znowu westchnąć.
- Kim jest Konan? - Spytał Naruto. Czy on nie potrafi wytrzymać chwili w ciszy?
- To nasza stylistka. Jest odpowiedzialna za nasz ogólny wizerunek. Niedługo ją poznasz, to właśnie ona zaprojektuje twój nowy Image.
- Image?
- Naprawdę mam Ci tłumaczyć co znaczy to słowo?
- Nie głupi nie jestem! - Ta jasne. - Tylko jak ona ma mi go zaprojektować?
- Zobaczysz, na razie przejdźmy do konkretów. Czasu nie mamy dużo a jeszcze nas noc zastanie. A mnie Deidara zaraz zeżre wzrokiem. - Wyciągnąłem rękę w jego stronę. Kątem oka zobaczyłem jak nasz fotograf się uśmiecha. Cóż trzeba spełnić swoje obowiązki szefa ekipy. Jednak Naruto jak stał tak stał. Zaczynają mi się przypominać wszystkie żarty o blondynkach. Serio. A ja nie lubię żartów. - Jak ktoś wyciąga do Ciebie rękę na przywitanie warto było by ją uścisnąć wiesz?
Chłopak zaśmiał się
nerwowo i przyjął uścisk. Jego ręka byłą ciepła i szorstka.
- W imieniu wszystkich członków zespołu, ja Sasuke Uchiha lider grupy, witam Cię w szeregach Konohy. Oczywiście jeszcze wszystko zależy od fanów. - Zobaczyłem jak Deidara odetchnął po czym zniknął na schodach machając nam na pożegnanie. Cięgle trzymając rękę Naruto, przyciągnąłem go do siebie tak, że prawie stykaliśmy się nosami.- A teraz trochę mniej oficjalne powitanie. Witaj w teatrze marionetek Naruto.
- W imieniu wszystkich członków zespołu, ja Sasuke Uchiha lider grupy, witam Cię w szeregach Konohy. Oczywiście jeszcze wszystko zależy od fanów. - Zobaczyłem jak Deidara odetchnął po czym zniknął na schodach machając nam na pożegnanie. Cięgle trzymając rękę Naruto, przyciągnąłem go do siebie tak, że prawie stykaliśmy się nosami.- A teraz trochę mniej oficjalne powitanie. Witaj w teatrze marionetek Naruto.
**
- Jeszcze
raz powtórz, czym jest ta para akcyjna? - Deidara coś wspominał, że on jest
mądry, tylko czemu to skrywa pod tą warstwą.. głupoty? Siłą woli powstrzymuje
się by nie wzdychać. Uchiha nie wzdychają. - Mówisz za szybko daj mi chwilę by
to wszystko ogarnąć!
- Para akcyjna - wycedziłem. Tak teraz to zwalaj na mnie. Powoli zaczynam tracić cierpliwość. - Są to partnerzy na planie i podczas robienia zdjęć. Często razem pozują, ich image sie nawzajem dopełnia, są ze sobą kojarzeni przez fanów itd. itp. - Nigdy nie zwróciłem uwagi ale te windy naprawdę wolno jeżdżą. - Więc skoro ja jestem twoją parą akcyjną, to najwięcej czasu będziesz najprawdopodobniej spędzał właśnie ze mną.
- Para akcyjna - wycedziłem. Tak teraz to zwalaj na mnie. Powoli zaczynam tracić cierpliwość. - Są to partnerzy na planie i podczas robienia zdjęć. Często razem pozują, ich image sie nawzajem dopełnia, są ze sobą kojarzeni przez fanów itd. itp. - Nigdy nie zwróciłem uwagi ale te windy naprawdę wolno jeżdżą. - Więc skoro ja jestem twoją parą akcyjną, to najwięcej czasu będziesz najprawdopodobniej spędzał właśnie ze mną.
Zignorowałem jego jęk rozpaczy, choć sam też chciałem to zrobić. Windą
dojechaliśmy na 12 piętro. Ekipa Konohy spała na tym oraz niższym piętrze.
Dziewczyny śpią na 11. Do tej pory na tym piętrze spałem ja wraz z Kibą po
dwóch stronach korytarza. Chyba nawet lepiej, że Naruto będzie ze mną. Łatwiej
da się go wytresować. Dobra wytrenować. Mój pokój był większy. Nigdy mnie to
specjalnie nie obchodziło bo i tak nie spędzałem w nim czasu. Byłem pewny że
jak teraz otworze drzwi to ujrzę całkowicie inne pomieszczenie niż wczoraj. Choć
Naruto na wieść, że będzie także ze mną mieszkał lekko sie załamał to teraz
chyba o tym zapomniał. Gdy otworzyłem drzwi kartą, zrobił minę uradowanego
szczeniaka. Od razu wpadł do środku i zaczął wszystkiego dotykać.
Nie dałem po sobie poznać, że to pomieszczenie w jakikolwiek sposób
się zmieniło. Był teraz podzielony na dwie części. Lewa strona ścian była
granatowa a prawa jasno szara. Kolory łączyły się idealnie po środku. Podłoga z
ciemnych paneli się nie zmieniła. Pojawił się za to na niej dywan tej samej kolorystyce
co ściany. Oprócz tego w pokoju znajdowały się teraz po obu stronach podwójne
łóżka, szafki nocne i komody, wszystkie wykonane z ciemnego drewna. Szybko
określiłem że niczego nie brakuje. Czyli moja gitara dalej stała pod ścianą.
Usiadłem na moim posłaniu zapadając się w miękkim materacu. Szara pościel była
świeżo prana i jeszcze lekko pachniała płynem do płukania. Plecami oparłem się
o granatową ścianę.
- Twoja jest strona z szarymi ścianami. - Po chwili chłopak wskoczył w granatową pościel całkowicie się w niej zagrzebując. Potem zaczął grzebać w szafce. - Twoje rzeczy zostały już tu przyniesione.
- Twoja jest strona z szarymi ścianami. - Po chwili chłopak wskoczył w granatową pościel całkowicie się w niej zagrzebując. Potem zaczął grzebać w szafce. - Twoje rzeczy zostały już tu przyniesione.
Spojrzałem na pojedynczą torbę leżącą przy komodzie, trochę mało jak
na prawie całkowitą wyprowadzkę z domu. Przemilczałem ten fakt. Naruto wstał i
dalej zwiedzał. Oporów to on nie ma. Na chwilę zniknął w łazience, która
znajdowała się na przeciwko drzwi wejściowych. Krótko oceniłem jego wygląd,
postawę miał nawet równą, nie garbił się, mimo luźnych ciuchów widać było, że
jest odrobinę za chudy i w ogóle nie umięśniony, ale nad tym się jeszcze
popracuje. Co do jego urody, mogę przyznać, że jest ładny, przy długie jasne
włosy wpadały mu do oczu ale to dodawało mu uroku gdy się uśmiechał. Lecz nie
mogłem tego ocenić do końca bo te uśmiechy widziałem tylko połowicznie z profilu.
Może będą nawet z niego jacyś ludzie.
Wróciłem myślami do pokazu z ostatniego tygodnia. Siedziałem na
samochodzie czekając na rozpoczęcie naszego show. Bez namiętnie rozglądałem się
po tłumie. W tedy też zauważyłem go po raz pierwszy. Siedział na fontannie i
kimś rozmawiał. To był właśnie ktoś taki kogo chciał Madara. Słyszałem jak snuł
plany, że nowa twarz jeszcze bardziej podniesie naszą popularność. Koniecznie
musiał to być blondyn z niebieskimi oczami by pasował do mnie jako
przeciwieństwo. Później wszystko potoczyło się tak jakby Madara wszystko
zaplanował. Starałem się interweniować już w pokoju gospodarczym. Myślałem, że
się udało. Prawie że wybiegł obrażony. Widocznie znowu nie doceniłem naszego
„szefa”.
Naruto pewnie nawet
nie podejrzewał, że nie miał wyboru podczas dołączenia do firmy. Madara odkąd
go zobaczył zdobył o nim wszystkie potrzebne informację i wszystko poprowadził
tak by złapać nieświadomego chłopaka w swoje sidła. Blondyn się pewnie nawet
nie zastanowił skąd wiedział do jakiej szkoły chodzi, albo gdzie mieszka.
Ciągła kontrola, manipulacja, szantaże tym właśnie żywił się Madara. Poczułem się
jak mysz zapędzona do klatki.
- Wow ile tutaj rzeczy! - Krzyk z łazienki wybudził mnie z ponurych rozmyślań. - Wykupiliście drogerię?
- Może tak, może nie. - Powiedziałem kładąc się na łóżku z rękami pod głową. - Używaj czego tam chcesz, czuj się jak u siebie i te sprawy.
- Jak tu fajnie. - Naruto z powrotem położył się w pościeli, śmiejąc się z niewiadomo czego. - I tyle tu przestrzeni, w porównaniu z tym mój poprzedni pokój był pakamerem na szczotki. - Nie odpowiedziałem.
- Wiesz, że wcześniej prawie zlewałeś się ze ścianą?
- Hn
- A gdzie jest reszta ekipy?
- W plenerze na sesji .
- A kiedy ich poznam?
- Jak wrócą.
- A dlaczego ty z nimi nie pojechałeś?
Poczułem wibracje w kieszeni. Wyjąłem telefon i od niechcenia spojrzałem na wyświetlacz. Dzwonił Madara. Odczekałem chwilę po czym rozłączyłem za pomocą czerwonej słuchawki. Powoli wstałem z łóżka otrzepując ubranie.
- Gdzie idziesz?
- Pracować.
- Zawsze mówisz takimi skrótowcami?
- Hn.
Coś tam się jeszcze burzył ale ignorując go wyszedłem z pokoju. Kierując się do windy.
- Wow ile tutaj rzeczy! - Krzyk z łazienki wybudził mnie z ponurych rozmyślań. - Wykupiliście drogerię?
- Może tak, może nie. - Powiedziałem kładąc się na łóżku z rękami pod głową. - Używaj czego tam chcesz, czuj się jak u siebie i te sprawy.
- Jak tu fajnie. - Naruto z powrotem położył się w pościeli, śmiejąc się z niewiadomo czego. - I tyle tu przestrzeni, w porównaniu z tym mój poprzedni pokój był pakamerem na szczotki. - Nie odpowiedziałem.
- Wiesz, że wcześniej prawie zlewałeś się ze ścianą?
- Hn
- A gdzie jest reszta ekipy?
- W plenerze na sesji .
- A kiedy ich poznam?
- Jak wrócą.
- A dlaczego ty z nimi nie pojechałeś?
Poczułem wibracje w kieszeni. Wyjąłem telefon i od niechcenia spojrzałem na wyświetlacz. Dzwonił Madara. Odczekałem chwilę po czym rozłączyłem za pomocą czerwonej słuchawki. Powoli wstałem z łóżka otrzepując ubranie.
- Gdzie idziesz?
- Pracować.
- Zawsze mówisz takimi skrótowcami?
- Hn.
Coś tam się jeszcze burzył ale ignorując go wyszedłem z pokoju. Kierując się do windy.
**
- Witaj Sasuke. - Właśnie dlatego nie
lubię tej kanapy. Gdy tylko wyszedłem z windy rzucił mi się w oczy ON. Jak
gdyby nigdy nic siedział na tej cholernej kanapie zakładając nogę na nogę i się
szczerząc. Jak zawsze ubrany w czarny garnitur i fioletowy krawat. Gdy wymawiał
moje imię, oblizał przy tym wargi. Nie na widzę tego typa.
- Orochimaru. - W to jedno słowo wpakowałem tyle jadu na ile było mnie stać. Ten tylko jeszcze szerzej się uśmiechnął pokazując zęby.
- Znowu się spotykamy. Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile musiałem zapłacić Madarze za tę sesję. I tyle papierów podpisać. Ale nie musisz się martwić to będzie tylko do mojego własnego użytku.
Znowu oblizał wargi. To będzie bardzo długi wieczór. Naruto właśnie dlatego nie pojechałem na tą sesję, nasz szef miał wobec mnie inne plany. Niewidzialna pętla na mojej szyi powoli się zaciska.
- Orochimaru. - W to jedno słowo wpakowałem tyle jadu na ile było mnie stać. Ten tylko jeszcze szerzej się uśmiechnął pokazując zęby.
- Znowu się spotykamy. Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile musiałem zapłacić Madarze za tę sesję. I tyle papierów podpisać. Ale nie musisz się martwić to będzie tylko do mojego własnego użytku.
Znowu oblizał wargi. To będzie bardzo długi wieczór. Naruto właśnie dlatego nie pojechałem na tą sesję, nasz szef miał wobec mnie inne plany. Niewidzialna pętla na mojej szyi powoli się zaciska.
**
No i tyle. Powoli dowiadujemy się, że firma posiada swoją ciemną stronę.Zapraszam do komentowania :3
Hmm... sesja u gada
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, chętnie się dowiem o co chodzi z tym "teatrem marionetek"
Poza tym rozdział bardzo ciekawy i nie mogę się doczekać następnego ♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥
Diana juz żyje. Diana ślicznie dziękuję za dedykację :3 Bardzo miło jest <3 Rozdział kochany, chciałabym zobaczyć perspektywę Naru :D Dalszy rozwój zapowiada sie ciekawie... Skończ to opowiadanie, proszę. Nie zawieszaj go i nie porzucaj.
OdpowiedzUsuńDiana dziękuję i przeprasza za nieobecność :3 Diana juz jest :3
Po prostu musieli być razem w pokoju ^^ Uwielbiam takie "przypadkowe" zwroty akcji xD Hmm jak dla mnie, to Sasuke trochę przesadza z tą nienawiścią do firmy.. Tak właśnie wygląda praca w korporacjach, a to że nie pojechał na sesje z innymi, powinno go cieszyć, bo za inne, prywatne sesje (takie "poza wykresem") dostaje się grubszy hajs ;_;
OdpowiedzUsuńNo i widzę, że Madara będzie miał tu jakąś ważniejszą rolę do odegrania :D hyhy ♥
Opowiadanie jak najbardziej przypadło mi do gustu, tym bardziej, że przypomina mi "Meisei" (nie wiem, czy kojarzysz) ♥
Witam,
OdpowiedzUsuńno i Naruto zamieszkał z Sasuke, pięknie, no, no Sasuke ma prywatną sesję dla Orochimaru, no i ta kwestia marionetek, mnie bardzo ciekawi, tak, tak Naruto już dołączył do całej grupy, ech Sasuke zrozum, Naruto żył w koszmarnych warunkach...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie