czwartek, 25 grudnia 2014

Stańmy razem w blasku fleszy #6

Święta, jedzenie, prezenty, brak śniegu, notka na blogu :3

**
Gdy się obudziłem Sasuke już nie było, a jego łóżko było idealnie zaścielone. Drań nawet nie pofatygował się by mnie obudzić. Wczoraj zaraz po tym jak wyszedł strasznie mnie zmorzyło i chyba zasnąłem. Jednak potrzebowałem odespać ten cały stres i emocje związane z nagłą wyprowadzką, podróżą i tak naprawdę ze zmianą stylu życia o 180 stopni. Może nie daje tego po sobie poznać, ale jednak trochę się stresuję. Teraz już nie było odwrotu, podpisałem kontrakt. A nawet gdyby był to ja już nie mam dokąd wracać.
Zrzuciłem z siebie kołdrę. Mam wrażenie, że wczoraj zasypiałem to leżałem na niej, a nie pod. Dziwne. Przecierając oczy rozejrzałem się po pokoju. Wzrok zatrzymałem na drzwiach do łazienki. W sumie przydałoby się trochę oporządzić. Bo gdy człowiek czuje sam siebie to już pilna pora by się umyć. Tak zawsze mówiła moja mama. Wyjąłem z torby czyste rzeczy. Nie miałem ich zbyt dużo, gdy się pakowałem postanowiłem wyrzucić wszystkie to co już nie nadawało się do użytku, więc zanim mi się skończą będę musiał znaleźć jakąś pralkę.
Wszedłem do łazienki po raz kolejny sie rozglądając. To miejsce było wielkości pokoju. W środku znajdowała sie wielka wanna, kabina prysznicowa ze sprzętem stereo, toaleta, lustro idące przez całą długość ściany oraz paręnaście szafek. Wszystko utrzymane w szaro granatowych barwach aż lśniło przepychem. W sumie tak samo jak reszta tego wieżowca. Nie widziałem jeszcze wszystkich pomieszczeń, ale nie zdziwił bym sie gdyby mieli tu nawet jakieś spa czy kręgielnie.
Rozebrałem się na kudłatym dywaniku, wcześniej zamykając drzwi na zamek. Nie dość, że czułem się tutaj jeszcze nieco obco to jeszcze nie zamierzałem odstawiać nikomu darmowego porno. Tym bardziej Sasuke. Czemu ja o nim myślę będąc nago? Jestem szurnięty.
Jeszcze raz przejrzałem szafki. Było tam dosłownie wszystko. Płyny, żele, szampony, odżywki, kremy, golarki, wody kolońskie, dezodoranty, ręczniki, jakieś przedmioty do makijażu. Zmroziło mnie. No tak modele pewnie też się malują. Ale w życiu nie widziałem tylu rzeczy na raz, normalnie jak w drogerii. Dalej mnie to szokowało, ja zwykle używałem jednej kostki białego jelenia na miesiąc. Zatrzymałem się przy żelach do kąpieli i wziąłem ten o zapachu cytrusów. Pomarańcza, cytryna, limonka zawsze lubiłem takie zapachy. Zabrałem jeszcze jeden puchaty ręcznik ze sterty, zwalając przy okazji jakieś pudełko na ziemię. Klnąc na siebie, uklęknąłem by pozbierać... prezerwatywy? Nawet takie rzeczy tu są? Z lekkim zażenowaniem odstawiłem je z powrotem na miejsce, ignorując inne stojące koło nich intymne żele. Można powiedzieć, że nie jestem zbyt doświadczony w "tych" sprawach.
Wszedłem do wielkiej kabiny prysznicowej ignorując płonące policzki. Dlaczego zacząłem sobie wyobrażać jak ktoś używa tych prezerwatyw? A w końcu ten pokój wcześniej należał do.. dość zaczynam wchodzić na dziwne tematy. Gdy puściłem wodę z głośników umieszczonych na ścianie zaczęła lecieć muzyka, jakaś klasyka, skrzypce, pianino. Nieźle. Koło baterii na małej półeczce stała już jedna butelka do połowy opróżniona. Wnioskując, że pewnie to Sasuke jej używał z ciekawości powąchałem. Zapach był intrygujący, z etykietki wskazywało, że jest to żurawina i jagoda. Ciekawe połączenie takie.. głębokie, lekko gorzkie z nutką słodyczy. Pasuje do tej tajemniczej osoby. Im dłużej wąchałem tym zapach się zmieniał. Ciekawe. Halo. Zapomniałem, że ten człowiek mnie irytuje.
Odłożyłem buteleczkę na miejsce i zacząłem sam się myć. Moje myśli znowu zaczęły się kręcić wokół Sasuke. Walczyłem z tym tłukąc głową o szybę ale to nic nie dało. Dałem więc się ponieść myślom.  Jak na razie moje wrażenie nie było mylne. Zimny i arogancki. W firmie ani razu się nie uśmiechnął. Ciekawe czy tylko dla mnie taki jest? Ale w sumie przykrył mnie jak wrócił więc do końca zły też nie jest. Miałem mętlik w głowie. Westchnąłem. Jak na razie nie wiem co mam myśleć, ale w końcu jesteśmy tą parą akcyjną, będziemy spędzać ze sobą dużo czasu. Nie żebym się jakoś specjalnie cieszył czy coś. Ale chciałbym wiedzieć na czym stoję. Może nawet uda mi się z tym draniem zaprzyjaźnić? Haha nie wiedziałem, że jestem aż takim optymistą. W sumie na początek przydało by się nie nazywać tego drania draniem. Ups. No nic nie dam mu spokoju dopóki nie dowiem się o nim wszystkiego. Wroga trzeba dobrze poznać. A jak na razie intuicja mi podpowiada, że on coś ukrywa. Chyba nie bez powodu gadał o jakiś marionetkach i innych bzdetach.
**
Już ubrany, suchy i pachnący postanowiłem kogoś poszukać. Kogokolwiek. Nie chciałem umrzeć samotnie w tym pokoju nie zjadając najpierw niczego. Bo w sumie jakby się głębiej zastanowić to nie jadłem nic od wczoraj rana. Długo siedziałem na łóżku patrząc się na drzwi wejściowe. Sasuke coś wczoraj wspominał o karcie. Deidara też ją miał. Jak zdążyłem zaobserwować to ona otwiera drzwi i windę. Więc chyba byłem tu trochę uwięziony. W końcu postanowiłem sprawdzić czy da się pokój otworzyć z tej strony. A potem coś się wymyśli. Ten drań wiedział, że nie mam tej karty. A i tak sobie poszedł!
Na moje szczęście drzwi ustąpiły. Wychodząc z pokoju zderzyłem się z osobą, która najwidoczniej chciała właśnie wejść. Rozpoznałem w niej Sakurę. Teraz widząc ją z bliska mogłem stwierdzić, że naprawdę miała oczy koloru głębokiej zieleni. Ogólnie była ładna, nawet bardzo ale powiedzmy, że chyba nie w moim typie. Tylko ciekawe jaki tak w ogóle jest mój typ? Chociaż gdyby miała czarne oczy.. psik! Zamknij się świadomości. Miała także różowe włosy i była ode mnie trochę niższa. Ciekawe jak uzyskała taki odcień?
- Właśnie Cię szukałam. - Powiedziała patrząc na mnie badawczo. Miała melodyjny ale stanowczy głos. - Jestem Sakura Haruno, miło mi Cię poznać.
- Naruto Uzumaki. - Uścisnąłem jej rękę była gładka, ale uścisk miała silny. Bardzo. Silny.
- Wybacz, że witam Cię dopiero teraz i to sama, ale większość ekipy jest jeszcze w rozjazdach. Ja wróciłam wczoraj późno w nocy i spaliście więc nie chciałam was budzić. Choć bardzo chciałam Cię poznać.
Zatrzepotała rzęsami. Zaśmiałem się zakłopotany mierzwiąc włosy ręką. Pierwszy raz mam sytuacje gdy dziewczyna i do tego ładna wyznaje mi, że chciała mnie poznać. Nagle echem rozniosło się buczenie mojego brzucha. I tak oto magia chwili prysła. Tym razem to ona się zaśmiała, potrząsając długimi prawie do pasa włosami.
- No to ja może Cię oprowadzę i zahaczymy o kuchnię co? - Mówiła chichocząc pod nosem. - Bo zgaduję, że Sasuke wyniósł się z samego rana i zostawił Cię samego.
Potaknąłem żarliwie nie kryjąc irytacji.
- Nie martw się on zawsze tak ma, w końcu mu przejdzie.
- Co mu przejdzie?
- Oh czyżby przywitał Cię fanfarami i uśmiechem? - Czy ja wyczuwam sarkazm? Dziewczyna wyglądała na zdziwioną ale domyśliłem się że gra.
- No nie.. raczej jak jakiś drań, zaczął gadać o jakiś marionetkach.
- No to mówię w końcu mu przejdzie.
Doszliśmy do windy. Sakura puściła moją rękę za którą mnie jeszcze przed chwilą ciągnęła. Na nadgarstku zostały mi czerwone ślady.
- Kuchnia jest dwa piętra niżej. Pojedźmy najpierw tam. – Sakura Przejechała kartą po czujnik, a gdy weszliśmy kliknęła guzik z rzymskim X,
Wyszliśmy z windy. Pomieszczenie było bardzo przestronne. Po lewej stronie ciągnęły się szafki, tworząc wyspę ze wszystkimi kuchennymi machinami. Po prawej stronie znajdował się długi stół i paręnaście obitych skórą krzeseł. Przeszliśmy przez otwierany blat i znaleźliśmy się na "wyspie". Były tutaj dwie kuchenki, mikrofala, lodówka, zamrażarka, zmywarka, zlewy i znowu mnóstwo szafek stojących oraz wiszących. Sakura pokrótce objaśniła mi co gdzie jest.
- To wszystko jest do naszego użytku. Jak w sumie prawie wszystko w wieżowcu. - Zaczęła dziewczyna wyjmując z lodówki produkty na kanapki. O ile zauważyłem cała była wypchana jedzeniem po brzegi.  - Jeśli jesteśmy całą ekipą na bazie to staramy się jeść razem chodź by obiady. Tak rodzinnie. - Uśmiechnęła się do mnie. Jak rodzina. Te słowa mają w sobie ciepło. Choć ciekawe jak to jest z innymi członkami ekipy. Nie chciałem pytać ale pewnie na nich wszystkich w domu czekają prawdziwe rodziny. Ciekawe jak znoszą taką rozłąkę. Będzie jeszcze pewnie parę okazji by wypytać. Odwzajemniłem uśmiech.
- Obiady czasami gotujemy sobie sami jest przy tym więcej zabawy niż gdyby kucharz dla nas wszystko gotował.
- Sami? Nie umiem gotować wyszukanych dań.
- Połowa z nas nie umie. Zdradzę Ci że Kiba, którego pewnie niedługo poznasz , umie przypalić nawet wodę na makaron. Zaśmialiśmy się siadając na blacie i pałaszując kanapki. Po co komu krzesła?
- Jak tam twoje pierwsze wrażenie o firmie? - Spytała Sakura machając nogami.
- Dość oryginalnie tutaj jest, ale myślę o wszystkim pozytywnie. Na pewno będzie lepiej niż było dotychczas. - Lekko się zaśmiałem. - Mam nadzieję, że znajdę w was przyjaciół.
- Oczywiście. - Uśmiechnęła się. - Może mówię za wszystkich ale bądź pewny, że możesz nam zaufać, Konoha i Akatsuki to naprawdę wspaniali ludzie. Nawet Sasuke mimo, że udaje gbura to w razie problemów na pewno Ci pomoże.
- Mhmm. Konoha to jesteście wy, dobra my. – Poprawiłem się gdy mnie poprawiła. – A kim jest Akatsuki?
- Jak by CI to wyjaśnić. – Dziewczyna się zamyśliła. - My jesteśmy aktualną twarzą firny oraz modelami. Akatsuki są jakby wcześniejszym pokoleniem. Jednak gdy my weszliśmy na scenę oni stanęli za kurtyną i nas wspierają. A też milej jest pracować z kimś kogo znasz.
- W sumie racja. Czyli to miał na myśli Deidara, gdy mówił, że był jeszcze wtedy modelem.
Chwilę jedliśmy w ciszy.
- Powiedz Naruto, czy Sasuke gdzieś wczoraj wychodził?
- Hmm.. tak. Wyjął telefon po czym wyszedł zostawiając mnie samego w pół zdania.
- Ahh rozumiem.
- Wiesz gdzie on poszedł?
- Nie, nie tak tylko pytałam.
To pytanie wydawało mi się bardzo dziwne. W końcu powiedział, że idzie do pracy więc czemu ona wygląda na zmartwioną? Ale skoro nie chce mówić, ja nie naciskam. Każdy ma jakieś tajemnice. Tylko dlaczego jak na razie mają je wszyscy?

**
Zeszliśmy schodami na niższe piętro. Z opisu Sakury znajdowało się tam wielkie studio fotograficzne. Po prawej stronie drzwi były otwarte, było z za nich słychać głos Deidary.
- Trochę wyżej ręce trzymaj! Nie. Nie tak, no weź nie rób takiej miny, nie ja wybierałem ten temat! Dlaczego patrzysz z takim mordem w oczach na mnie?! Sas spokojnie no.
Zajrzeliśmy zza ściany do środka. Całe pomieszczenie było zapełnione różnorakimi lampami do oświetlenia, takie parasole do odbijania światła i wiele przedmiotów których nazw nie znałem. Na stołach leżał różnoraki sprzęt fotograficzny i komputerowy. Jednak większość pokoju tonęła w cieniu. Tylko środek był mocno oświetlony.
Po środku stał Sasuke na podwyższeniu okrytym czarnym jedwabiem, czy innym materiałem który miały barwę jego włosów. Miał na sobie fioletowe spodnie i białą lekko rozpiętą koszule. Aż dziwnie było patrzeć, gdyż utożsamiłem go z czarnymi ciuchami z wczoraj. W rękach trzymał skrzypce, zaś smyczkiem celował w blondyna, który z zawieszonym na szyi aparatem zasłaniał się parasolem. Słysząc nasze śmiechy obydwoje po chwili na nas spojrzeli.
- Sakura! Witaj! - Krzyknął Deidara. Upuścił parasol na ziemię rozłożył ramiona a ta rzuciła mu się na szyję. Ten podniósł ja i parę razy obrócił w miejscu, cudem nie potykając sie o kable. Urocza scenka. - Jak było w Paryżu?
- Bez was było strasznie nudno. – odpowiedziała przytulając się do bruneta, który pogładził ją po włosach. Była między nimi znaczna różnica wzrostu. Wcześniej tego nie zauważyłem ale to oznaczało, że jest też wyższy ode mnie. - Pojedźmy tam razem w czasie wolnym.
- Dobrze pojedziemy. - Czy Sasuke się uśmiechnął? Nie to raczej było podniesienie kącika ust o pół milimetra, albo mi się zdawało. Tak na pewno. Chyba staję się sarkastyczny.
- Naruto siemka, jak się spało? - Blondyn pomachał w moją stronę. - Witaj w świątyni mistrza Deidary!
- W czym? - Spytałem półszeptem Sakury, gdy chłopacy wrócili do sesji.
- To jego święte miejsce, tutaj przesiaduje i wymyśla sesję zdjęciowe. Oraz obrabia zdjęcia.
- Zapalony fotograf co?
- Nie tylko fotograf. Dei także maluje i rzeźbi. Od tego jest pokój naprzeciwko.
- Czyli zapalony artysta?
- Zapalony? To już jest fanatyzm!
Zaśmialiśmy się.
- Wiecie, że ja was słyszę dzieciarnio? - Deidara jakby nigdy nic chodził do o koła Sasuke i robił zdjęcia. Razem z Sakurą w ciszy oparliśmy się o stół oglądając jego poczynania.
Brunet nie ruszał się. Stał z zamkniętymi oczami i z rękami ułożonymi do gry.
- A czy pan idealny umie grać na tych skrzypcach, czy tylko tak udaje by fajnie na zdjęciu wyglądało? - Zaśmiałem się, czekając na jego reakcję. Ciekawe czy łatwo się denerwuje.
- Hn. - Tylko tyle odpowiedział?
- W sumie to może być to! - Deidarę olśniło. - Coś mi ciągle w tych zdjęciach nie pasowało. To może faktycznie podziałać.
- Wiesz, że nie lubię skrzypiec. – Powiedział obojętnie. Ha czyli nie umie.
- Wiem, wiem - Dei posmutniał trochę. - Znamy powód ale te zdjęcia trzeba zrobić. Sasuke w końcu jesteś profesjonalistą.
- Nie musisz się powtarzać.
Poczułem lód w jego głosie.
- A ty Naruto weź usiądź na podeście, zobaczymy czy aparat Cię lubi. O tak, właśnie tak.
Usiadłem czując delikatność materiału pod palcami. Siedziałem bokiem do Deidary z jednym kolanem zgiętym, drugą nogę opierając o podłogę. Przez chwilę myślałem, że zagiąłem tego drania, ale jakże się pomyliłem.
Zaczął grać najpierw cicho, potem coraz głośniej. Melodia była spokojna, wręcz idylliczna. Powoli rozluźniłem mięśnie spięte w obawie przez przeraźliwym rzępoleniem.
Zamknąłem oczy. Do mych uszu dobiegł jeszcze dźwięk flesza i migawki, głowę uniosłem do góry.
- Świetnie a teraz powoli usiądź - Dei miał głos jakby był w ekstazie. To było słychać. Był bardzo zadowolony z wyniku. - O właśnie tak, nie przestawaj grać, oprzyj się plecami o Naruto.
Poczułem ruch za sobą. Otworzyłem lekko jedno oko patrząc na Sasuke. Ten delikatnie przykucnął, nie przestając dalej idealnie trafiać w tony. Przesunąłem się lekko na podeście tak by mógł oprzeć sie o mnie.
Czując bijące od niego ciepło i słysząc tą spokojną melodię poczułem się dziwnie, jakby wszystkie troski zniknęły. Pierwsze o czym pomyślałem to mama i tata, stali w świetle i do mnie machali uśmiechnięci. Potem Przypomniał mi się Deidara, Hidan, Sakura i.. Sasuke. Poznałem wspaniałych ludzi no i pewnego drania, ale czułem się szczęśliwy. Nie znam ich długo, raptem jeden dzień. Ale jest tu.. Jak w.. domu. Nie musiałem się jak na razie martwić ani przeszłością ani przyszłością.
- Jak nazywa się ten utwór? - Spytałem cicho bojąc się zniszczyć magię chwili.
- Home. - Odpowiedział mi już nie tak zimny głos jak wcześniej.

**
Dziękuję wszystkim za pokrzepiające rozmowy na gg, które aż zachęcają do dalszego pisania. Cieszę się, że komuś podoba się moje opowiadanie. Zapraszam do komentowania :3

4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe!
    Szczególnie spodobały mi się wydarzenia w świątyni mistrza Deidary
    A końcòwka chyba najbardziej przypadła mi do gustu :)
    Pozatym ciekawi mnie jaką tajemnicę skrywa cała ta agencja
    Opowiadania jest po prostu zawaliste!
    Liczę na szybkie pojawienie się następnego rozdziału
    I życzę weny ;)
    ♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie wyszło ci świetnie, nie moge się doczekać następnych, wręcz umieram z ciekawości jaki jest chaczyk w tym całym ''rodzinnym'' szczęściu 😺

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział po prostu fantastyczny! Bardzo podoba mi się ostatnia scenka, a najbardziej to, gdy Naruto pyta się o nazwe utworu :3 Pomiędzy Sasuke i Naruto czuć było wtedy taką ciepłą atmosferę i "tęsknotę" za domem, a w przypadku Naruto, tęsknotę za domem, którego praktycznie wcześniej nie miał.
    Zastanawia mnie, co z szkołą Naruto? Dalej musi do niej chodzić? Czy może w korporacji mają jakieś nauczanie? ;] No i co z tamtą pracą? Zwolnił się chociaż? ;_;
    No i bohater opowiadania; jedna kostka białego jelenia..na miesiąc XDD Rozwaliło mnie to ;d
    Z tym Orochimaru, to taka akcja jakby miał (za przeproszeniem ;_;) Sasuke musiał pozować nago, o. Chociaż.. XD Nie mam pojecia jak przebiegają te sesje z Orochimaru, że takie to straszne. Mam nadzieję, że kiedyś się to wyjaśni ;_;
    Pozdrawiam i życzę weny :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    och wspaniale, Naruto cały czas myśl o Sasuke, a ta sesja fotograficzna cudowna, ale czemu Naruto nie dostał,klucza?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń