piątek, 6 marca 2015

Bóg węży

Tak wiem, że to nie jest rozdział fleszy xd. Ale ten już jest napisany tylko trzeba go poprawić, a ten one shot po kosmetycznych poprawkac był gotowy do publikacji.. więc wiecie, że wybór był prosty. Ale już niedługo, więc zapraszam do czytania i komentowania :3

**

- Zbliżcie się do ogniska dzieci. – Słońce schowało się już za górami, był to idealny czas na opowieści. Mężczyzna poczekał, aż grupka małych szkrabów wygodnie usadowi się po jego bokach. Przeczesał palcami długą siwą brodę, która zdradzała jego sędziwy wiek. Był on różnie nazywany. Kaznodzieją, bajarzem, albo po prostu dziadkiem.
- Co nam opowiesz dziadziusiu? – Wszystkie maluchy zamarły w oczekiwaniu na odpowiedź. Dzisiaj był magiczny, długo wyczekiwany wieczór. Mężczyzna z uśmiechem rozejrzał się po zebranych. Pogłaskał po głowie blondynka o niebieskich oczach, poczym odpalił swoją nieodłączną fajkę.
- Dzisiaj opowiem wam historię, która może zdarzyć się naprawdę. A jej bohaterem może stać się każdy z was, jeśli tylko będzie tego wystarczająco pragnął. Opowiem wam o samotnym bogu węży, który spełni wasze życzenie, jeśli uda się wam go znaleźć. A wszystko zaczyna się od takiej ciepłej nocy jak ta dzisiaj..

*
Blondyn skrzywił się nieznacznie przez sen, czując jak coś łaskocze go po twarzy. Uczucie było tak natarczywe, że starał się odgonić owo natrętne coś ręką. Gdy i to nie pomogło, musiał dźwignąć się na rękach z posłania. Przetarł sklejone oczy i krytycznym spojrzeniem omiótł swoje łoże, na które składała się goła ziemia i niewielki stóg nadgniłego siana. To właśnie ono łaskotało go w twarz.
- Nie masz łatwego życia co Naruto? – Chłopak zapytał sam siebie. Rezygnując z przywileju dalszego leżenia na sianie, oparł się o ścianę komórki w której spał i podkulił nogi. – Dlaczego właśnie dzisiaj śniła mi się ta historia?
Naruto miał szesnaście lat. Od przeszło połowy swojego życia, po tragicznej śmierci rodziców, starał się jakoś przeżyć. Łapał się każdej, nawet najcięższej pracy, za którą często otrzymywał tylko czerstwą bułkę. Często zdarzało mu się spać o pustym żołądku. O ile miał gdzie spać. Nie obce było mu drzemanie pod płotem jakiejś oberży.
- To przecież nie możliwe aby gdzieś na tym świecie istniał bóg, który spełni moje życzenie. – Blondyn podniósł głowę by spojrzeć w małe okienko pod sufitem. Mógł obserwować przez nie część nocnego nieba, rozświetlonego delikatnym blaskiem księżyca. – Jak szła dalej ta historia?
Chłopak zamknął oczy. W mroku wspomnienia powoli odżywały.
Bóg węży lubi wilgoć. Więc ważne jest by dzień wcześniej, zanim wyruszycie mu na spotkanie, padał rzęsisty deszcz. Szukajcie go w nocy. Noc powinna być bezchmurna, a drogę niech wam rozświetla księżyc w pełni.
Drzwi do komórki zaskrzypiały. Naruto objął rękami gołe ramiona. Jego ubranie nie było przystosowane do nocnych eskapad. Brudne i dziurawe, niebyło dostosowane tak naprawdę do niczego. Gołe stopy zapadły się w wilgotną ziemię. Na niebie nie było widać nawet śladu wczorajszej burzy. Nie było na nim ani jednej chmury. Chłopak rozejrzał się niezdecydowany. W końcu odrzucił ścieżkę prowadzącą do wioski, kierując się w stronę drzew.
Idź przed siebie, upewniając się czy nikt cię nie śledzi. Gdy całkowicie zostawisz za sobą dowody ludzkiej bytności, zacznij biec. Biegnij przed siebie i myśl o swoim życzeniu. Jeśli będzie ono wystarczająco silne, bóg węży je usłyszy i wskaże ci ścieżkę. Będzie ona niepozorna, ledwo widoczna wśród gałęzi. Idź nią i nie lękaj się niczego co spotkasz. I najważniejsze to za nic się nie odwracaj. Stawiaj kroki pewnie. Nawet gdy mgła całkowicie przesłoni twój wzrok. Bóg nie pozwoli ci się potknąć, ponieważ oczekuje cię w swoim królestwie.
Naruto wolno zagłębił się w las. Nie wiedział tak naprawdę po co to robi. Miał wrażenie, że swoim działaniem chciał urzeczywistnić usłyszaną historię. Udowodnić, że opowieści, które słyszał w dzieciństwie nie kłamały. Stary bajarz nie mówił by oszukiwać, lecz by dawać wiarę i nadzieję.
- I tak nie mam nic do stracenia. – Szepnął, gdy mrok lasu stawał się coraz głębszy. W tej części, światło księżyca nie mogło przebić się przez gałęzie. Zaczął biec tak szybko na ile pozwalały my korzenie i dziury w ziemi. Przez jego głowę przelatywały obrazy biedy i ciężkiej pracy. Wszystkie wieczory, kiedy kładł się bez kolacji i wszystkie noce, które spędził w zimnie na gołej ziemi. Cały czas biegł, nie zważając na palący ból w płucach. Parę razy się potknął, boleśnie zdzierając skórę z dłoni i kolan. Mimo to nie poddawał się. Dopiero gdy łzy, które same z siebie zaczęły spływać mu po policzkach, całkowicie zasłoniły mu drogę, zatrzymał się. Naruto schował twarz w dłoniach, czując jak opada z sił. Nogi ugięły się pod nim, a on sam zaszlochał cicho. Cały żal skrywany w sercu przez te wszystkie lata, znalazł właśnie ujście. W tym jednym momencie chciał po prostu zniknąć. Rozpłynąć się, by już nigdy nie musieć cierpieć.
Gdy łzy się skończyły, chłopak wstał apatycznie. Zauważył, że stoi na wąskiej lecz widocznej ubitej ścieżce.
- Nie wierzę, że nawet las się ze mnie nabija. – Naruto pociągnął nosem i bez poprzedniego zapału, zaczął iść nią w niewiadomym kierunku. Powłóczył nogami, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Coraz bardziej zagłębiał się mleczną mgłę, która coraz gęściej oplatała ścieżkę.  Beznamiętnie minął puchatego królika, który odprowadził go wzrokiem, oraz jak gdyby nigdy nic przeszedł na grubym wężem śpiącym na jego drodze.
Gdy już nie widział nawet czubka własnego nosa, poczuł się bardzo zmęczony. Czuł, że ta wątła iskierka życia, która poruszała jego nogami, migocze i gaśnie. Naruto zamknął zapuchnięte oczy i opadł miękko na zieloną trawę. Nie obchodziło go skąd ona się wzięła. Chciał tylko zasnąć. Zasnąć i nigdy już się nie obudzić, ponieważ i tak nie będzie go szukał.

*
Gdy się przebudził świat lekko się kołysał. Było mu ciepło. Po raz pierwszy od bardzo dawna. Nie otwierając oczu wtulił się policzkiem w nieznane miękkie podłoże. W akompaniamencie cichego syku, znowu odpłynął do krainy snów.

*
Coś muskało go po szyi. Półprzytomny Naruto starał się odgarnąć owe coś, przypominając sobie drażniącą go wcześniej słomę. Przez myśl mu przeszło, że pewnie w końcu zasną na swoim podgniłym posłaniu. Czując jak sen odchodzi w siną dal, blondyn podźwignął się na rękach i przetarł oczy. Zdziwiony otworzył je, gdy zrozumiał, że uczucie smyrania nie zniknęło, tylko przeniosło się w okolice uda.
Blondyn obserwował chwilę bladą dłoń, o smukłych palcach i czarnych paznokciach. Spojrzał na jej właściciela, gdy ta cofnęła się powoli. Naprzeciwko Naruto, siedział chłopak w siadzie skrzyżnym. W świetle księżyca widać było jego czarne długie włosy, spomiędzy których wystawały cztery twory, blondyn na własny użytek nazwał je rogami. Jednak najbardziej niesamowite w nieznajomym brunecie, były oczy. Podkreślone dookoła czarnymi kreskami, jaśniały żółtym światłem, przeciętym przez pionowe źrenice.
Naruto zamrugał parokrotnie i usiadł w podobnej pozycji do chłopaka, chcą mu się lepiej przyjrzeć. Nie czuł strachu. Nie był pewny co dokładnie czuje, ale na pewno się nie bał. Coś syknęło cicho, i blondyn mógł zobaczyć owiniętego wokół szyi bruneta cieniutkiego białego węża. Wyciągnął wolno rękę, którą zatrzymał w połowie drogi. Nieznajomy delikatnym skinieniem głowy przyzwolił mu na kolejny ruch, wodząc za nim błyszczącymi oczami.
Naruto zanurzył palce w czarnych włosach. Czuł nieodpartą chęć sprawdzenia, czy są tak miękkie jak wyglądają. Z zadowoleniem stwierdził że były. Brunet zmrużył oczy i zasyczał cicho. Nie było w tym dźwięku jednak żadnej wrogości.
- Dalej jest noc. – Stwierdził blondyn, zauważając w czarnych kosmykach srebrzyste refleksy światła księżyca.
- Nie lubisssz jak jest noc? – Spytał nieznajomy.
- Nie wiem. Chyba nie.
Brunet skinął głową i złożył ręce, zginając palce w dziwny sposób. Nagle mrok został przegoniony przez światło słońca.
Gdy wzrok Naruto przyzwyczaił się do światła, chłopak mógł przyjrzeć się lepiej swojemu towarzyszowi. Był niesamowicie blady. Jego biała koszula rozpięta była na tyle, że można było zobaczyć odznaczające się spod skórą obojczyki. Wokół jego nadgarstka owinięty był kolejny, cieniutki wąż.
- Witaj w moim śśświecie Naruto. – Powiedział, znowu delikatnie zaciągając przy jednej z liter.
- Skąd wiesz kim jestem?
- Słyszałem Cię.
Blondyn skinął głową jakby było to normalne. Wcześniej ogarniająca go apatia przemieniła się w swego rodzaju spokój. Nic nie mogło go teraz zdziwić.
- Jesteś bogiem węży prawda? Ta historia była prawdziwa?
- Nie wiem o jakiej hissstorii mówisz, ale tak jestem nim. Nazywam się Sasssuke.
- Jak się tu znalazłem? Prawie nic nie pamiętam.
- Usłyszałem twoje pragnienia. Życzenia twojego serca.
Naruto rozpromienił się. Przed oczami ujrzał siebie, w bogatych szatach, siedzącego za suto zastawionym jadłem stołem.
- Sssłyszę twoje myśli. Wybacz mi Naruto. Ale nie sspełnie twojego życzenia o byciu bogatym. – Sasuke zamachał przez chwilę wystawionym językiem. Był rozdwojony.
Blondyn spojrzał na niego zszokowany. Kiełkująca w jego sercu nadzieja, została brutalnie zadeptana.
- Dlaczego..?
Brunet pokręcił głową, czując, że nie został dobrze zrozumiany. Przysunął się delikatnie bliżej i wolnym ruchem splótł ich dłonie w uścisku.
- Naruto to nie dlatego, że nie mogę go ssspełnić. Jesteś pierwszym człowiekiem od sssetek lat, którego wpuściłem do mojego królestwa. Dlatego, że twoje życzenie jessst warte ssspełnienia.
- Jakiego życzenia? Przecież bogactwo..
- Ja nie ssspełniam życzeń twojej kieszeni tylko serca. Pragniesz kochać i być kochanym. Twoje ssserce pragnie akceptacji i miejsca w świecie.
- I ty możesz mi to dać Sasuke? – Naruto poczuł się nagle tak bardzo samotny. Pomyślał o zmarłych rodzicach. Od tak dawna nie czuł ciepła innej osoby. Tylko delikatny uścisk w jego dłoni, powstrzymywał nabiegłe do oczu łzy przed wypłynięciem.
- Tak. Jeśli dalej tego chcessz. – Żółte oczy błysnęły, bacznie wyczekując odpowiedzi.
Blondyn spojrzał w nie i to co zobaczył, od razu nasunęło mu odpowiedź. Widział w nich odbicie własnej samotności.
- Chcę.
Z tym jednym słowem znikły wszystkie troski i zmartwienia. Naruto przymknął oczy i całkowicie poddał się ruchom bruneta. Sasuke objął go za szyję i pociągnął tak, że znaleźli się miękkiej trawie. Zanurzył nos w złotych włosach, zaś ich właściciel wtulił się w zagłębienie bladej szyi.

*
Naruto siedział na wysokim pagórku i wpatrywał się w horyzont. Równocześnie głaskał pod szyją dwumetrowego węża, który syczał dając znak, że mu się to podoba. Nie był pewny ile czasu spędził w tej krainie. To Sasuke kontrolował w niej cykl dnia i nocy, oraz sam tworzył  wygląd otoczenia. Blondynowi niczego nie brakowało. Miał co jeść, gdzie (i z kim) spać, było mu ciepło i nie musiał pracować. Obecność bruneta była wszystkim czego potrzebował do szczęścia. Gdy był koło niego nieokreślone uczucie radości wypełniało mu pierś.  Spokoju nie dawała mu jednak jedna myśl. Wplótł dłoń w swoje włosy i przyciągnął jeden kosmyk do oczu. Był wyraźnie dłuższy.
- Tutaj jesssteś. – Sasuke pojawił się niespodziewanie koło niego. Często tak robił, więc Naruto powoli się do tego przyzwyczajał. Położył głowę na ramieniu bruneta, chłonąc jego bliskość. –Coś się ssstało?
- Trochę się martwię.
Brunet zmarszczył brwi i objął chłopaka ręką. Słyszał jego zmartwienia, jednak zadawał pytania w normalny sposób. Naruto zdawał się nie lubić, że ktoś słyszy jego myśli.
- Czym?
- Jesteś nieśmiertelny prawda?
- Chyba. – Sasuke zasępił się. Nie był tego pewny.
-Ile lat już żyjesz?
- Nie wiem. Długo.
- Narodziłeś się już jako bóg?
- Nie Naruto to nie było tak.
- Więc jak? – Blondyn spojrzał na chłopaka pytająco. Sasuke westchnął i zmienił pozycję. Teraz Naruto siedział przed nim opierając się o jego klatkę piersiową plecami. Zaplótł swoje dłonie na jego klatce piersiowej, trzymając go w delikatnym uścisku. Chwilę patrzyli w daleki horyzont.
- To nudna hissstoria.
- Chciałbym ją usłyszeć Sasuke.
Trwali w milczeniu, którego Naruto nie przerywał. Czekał aż jego towarzysz się zastanowi.
- Te wspomnienia się już zatarły, ale na pewno byłem kiedyś człowiekiem. Pewnie ledwie nastolatkiem. Szukałem boga spełniającego życzenia, pamiętam, że chciałem „mieć dość sssiły by pomagać innym”. Nie wiem co przeżyłem, że wybrałem akurat takie życzenie. Pewnie coś strasznego, czego nawet nie chciałbym pamiętać. Tak czy sssiak zostało ono usłyszane. Poznałem boga wilków, szarowłosego mężczyznę, który uwielbiał czytać ludzkie książki. I tak sam stałem się bogiem, którego domeną ssstały się węże.
- I gdzie jest teraz bóg wilków?
- Nie wiem. Pewnego dnia nasze drogi przeciął bóg delfinów. Mój stwórca odszedł wraz z nim. Od teraz to je spełniałem życzenia, trwając samotnie w tej krainie.
- Skąd wiesz, że ktoś ma życzenie?
- To nie jessst skomplikowane. W tej krainie znajduje się miejssce zwane lustrem światów. Gdy w nie patrzę, słyszę myśli i pragnienia ludzi. Oraz ich życzenia.
- Wiele ich spełniłeś?
- Z początku ssspełniałem każde. Większość z nich było prośbami o bogactwo. Lecz pewnego dnia pojawił się ktoś wyjątkowy, który prosił mnie uzdrowienie jego nieuleczalnie chorej żony. Zaimponował mi swoją determinacją i trossską o szczęście ukochanej. Wtedy poznałem czy są te prawdziwe pragnienia ludzkiego serca, które warto spełniać. Od tej pory ssspełniałem już tylko wyjątkowe życzenia. A te zdarzały się bardzo rzadko.
- Więc moje życzenie było wyjątkowe?
- Jesteś pierwszym człowiekiem od ponad wieku, którego życzenie ssspełniłem. I muszę Ci za to podziękować.
- Dlaczego? To ja powinienem ci dziękować Sasuke.
- Ponieważ rozpraszasz moją sssamotność.
Naruto odwrócił głowę by móc spojrzeć na uśmiechniętą twarz bruneta. Po raz kolejny nie potrafił zrozumieć ogromu szczęścia jaki otrzymał. Podciągnął się nieco, by móc go pocałować. Sasuke choć lekko zdziwiony tym gestem, nie opierał się. Zachęcony tą współpracą, Naruto obrócił się tak, że teraz klęczał między nogami bruneta. Objął go za szyję, tym razem pogłębiając pocałunek. Sasuke wplótł palce w złote włosy by przyciągnąć ich właściciela jeszcze bliżej siebie. Ten gest zastępował wszystkie słowa jakie mogliby wypowiedzieć.

*
Leżeli wtuleni w siebie. Słońce zamieniło się miejscem z księżycem.
- Sasuke.. – Naruto przerwał ciszę.
- Sssłucham?
- Czy jest możliwość byś spełnił jeszcze jedno moje życzenie? – Sasuke westchnął cicho. Wiedział, o co chce spytać jego towarzysz. – Ja.. myślałem o tym dzisiaj. Choć ten świat jest niezwykły, ja dalej się w nim starzeje. Nie chce.. Nie chce cię opuszczać.
- Do czego dążysz Naruto? – Brunet przytulił go mocniej czując jak ten chłopak drży.
- Chciałbym spędzić z tobą wieczność Sasuke.
- Więc mam zmienić cię w boga?
Zapadło ciężkie milczenie, które przerwał w końcu Naruto.
- Znowu czytasz mi w myślach.
- Przepraszam. Nie mam na to wpływu. A teraz.. A teraz śpij Naruto.
- Sasuke..
- Śpij. A gdy się obudzisz ja.. coś ci pokarzę.

*
Sasuke szybko wykonywał kolejne gesty dłońmi. Naruto wiedział już, że były to pieczęcie, pozwalające na korzystanie z boskiej mocy. Przed nim zaczęła formować się jasna kula światła, która co jakiś czas zmieniała kształt. W końcu na jej miejscu pojawiła się prosta, biała fontanna, która tryskała w górę czarną cieczą.
- Co to jest? – Spytał blondyn przyglądając się jej z pewnej odległości, którą narzucił mu wcześniej Sasuke.
- Ssspełnienie twojego życzenia. – Brunet odwrócił się w jego stronę. Na bladej twarzy malował się smutek. – Jednak najpierw muszę ci coś pokazać.
Sasuke złożył dwie pieczęcie, po których jego prawa dłoń zapłonęła błękitną poświatą. Dotknął nią czoła Naruto. Chłopak poczuł jak świat wiruje i czernieje. Przed upadkiem uratowały go tylko blade dłonie.
Bóg węży położył delikatnie nieprzytomnego chłopaka na trawie. Usiadł koło niego, czekając aż ten się obudzi. Jego twarz wykrzywiła się w lekkim grymasie. To co chciał pokazać blondynowi było wspomnieniem, które cały czas było boleśnie żywe.

*

Kraina zmieniła się. Teraz wszędzie były drzewa, mchy i paprocie. Naruto zdziwiony rozejrzał się po lesie. Nie przypominały krainy, którą stworzył Sasuke. Nie wiedząc co robić stał w miejscu rozglądając się. Dopiero gdy zza drzew dotarł do jego uszu nieznany niski głos, postanowił skierować się w jego stronę. Po krótkiej wędrówce przez ciemny bór zobaczył wysokiego mężczyznę o sterczących na wszystkie strony, szarych włosach. Spomiędzy nich sterczały duże wilcze uszy. Zaś spod długiej koszuli  wystawał bujny ogon. Koło mężczyzny stał niższy chłopak o czarnych jak noc oczach.
Blondyn podszedł bliżej chcąc przyjrzeć się postaciom z bliska. Mimo, że stanął praktycznie koło nich, nikt go nie zauważył.  Obydwoje wpatrywali się w prostą, białą fontannę, z której wypływała czarna ciecz. Naruto rozpoznał w chłopaku Sasuke. Urzeczony patrzył w jego błyszczące czarne oczy. Ze zgrozą zobaczył też zapadnięte policzki i ślady skrzepniętej krwi we włosach. Wyglądał jakby uciekł samej śmierci.
Mężczyzna położył brunetowi dłoń na ramieniu, by dodać mu otuchy. Sasuke wziął głęboki oddech i pewnym krokiem podszedł do fontanny nieznacznie kulejąc. Zanurzył drżące dłonie w czarnej wodzie by móc się jej napić . Naruto krzyknął gdy chłopak zaczął się krztusić, opierając się o brzeg fontanny. Szarowłosy mocno złapał go za ramiona i zmusił do ponownego napicie się. Blondyn patrzył na to przerażony, zasłaniając rękami usta.
Sasuke napił się trzy razy, poczym padł na kolana kaszląc. Z jego oczu płynęły krwawe łzy, które spływały po bladych policzkach. Po chwili kaszel też odznaczył się krwią na leśnym mchu. Brunet krzyczał łapiąc się za pierś. Upadł na ściółkę wijąc się w męczarniach. Naruto nie wiedział ile to wszystko trwało. Czując jak łzy spływają mu po policzkach, patrząc na cierpienie chłopaka. Gdy ten chciał złapać się za gardło, szarowsłosy doskoczył do niego w ułamku sekundy. Unieruchamiając mu nogi ciężarem ciała, przycisnął jego ręce do ziemi. Z kamienną twarzą patrzył jak Sasuke dusi się własną krwią, która zaczęła zmieniać kolor na czarny. Trwał tak, aż chłopak nie przestał się całkowicie ruszać, a jego głowa opadł bezwładnie na bok. Z kącika ust cały czas spływała czarna stróżka. W końcu wstał i wziął go na ręce. Mrucząc coś do siebie bezszelestnie zniknął między drzewami.

*

Pierwsze co Naruto zobaczył po przebudzeniu to zmartwione żółte oczy z pionowymi źrenicami. Sasuke pomógł mu usiąść i oprzeć się o pień drzewa. Blondyn rozejrzał się spanikowany, ale miejsce w którym się znajdowali w niczym nie przypominał lasu sprzed chwili.
- C-co to było? – Spytał przytulając się do bruneta.
- To były moje wssspomnienia. – Sasuke odwzajemnił uścisk, całując go w czoło.
- Chciałeś tym zmienić moje zdanie?
- Naruto posssłuchaj mnie. Twoje życzenie, spełniam żyjąc z tobą w moim świecie. Moje uczucia nie mają tu nic do tego. Nie muszę, a nawet nie powinienem narażać cię na ból. Nie na ból przemiany.
- Sasuke. – Blondyn spojrzał mu w oczy. – Chcesz mi powiedzieć, że nic nie będziesz czuł jeśli ja po prostu pewnego dnia zestarzeję się i umrę?
Brunet wyglądał przez chwilę jakby miał się rozpłakać.
- Ty to powiedziałeś, nie ja.
- W takim razie chcę zmienić życzenie. – Naruto pocałował chłopaka szybko i zapalczywie. – Życzę sobie zmiany w boga bym mógł spędzić z tobą wieczność.
Sasuke również go pocałował. Krótko i czule.
- W takim razie ja mam pierwsze życzenie.
- Słucham? – Naruto nie zrozumiał zbytnio o co chodzi.
- Kochaj się ze mną.
Blondyn uśmiechnął się delikatnie, poczym wpił się w blade wargi. Sasuke chętnie pogłębił pocałunek, wkładając ręce pod koszulkę chłopaka. Chwilą romantycznego uniesienia, starali się zapomnieć o tym co miało za niedługo nadejść.

*


- Zobacz jak ja teraz wyglądam!
- Mnie się podoba.
- Wow mam wąsy!
- Słodkie.
- I dziewięć ogonów!
- Mogę sprawdzić jak bardzo są puchate?
Sasuke przytulił się do blondyna, bezceremonialnie między ogonami łapiąc go za pośladki. Naruto zastrzygł rudymi uszami, ale nie odsunął się.
- Kim teraz jestem? – Spytał.
- Jesteś teraz bogiem lisów.
- Tylko bogiem lisów?
- Nie. Jesssteś bogiem lisów, przeznaczonym na wieki bogowi węży.
Naruto uśmiechnął się i pocałował bruneta. Trwali tak długo, ciesząc się swoją obecnością. Teraz czas się dla nich nie liczył. Mieli przed sobą całą wieczność.
- Sasuke mam jeszcze jedno ważne pytanie. – Naruto spojrzał na niego wyczekująco.
- Sssłucham.
- Czy teraz dalej możesz czytać mi w myślach?
- Owszem.
- Ehh. – Blondyn jęknął cierpiętniczo, machając ogonami.
- Ale teraz ty też możesz to robić. – Sasuke uśmiechnął się delikatnie. Naruto uniósł brwi i zaczął wpatrywać się w chłopaka wyczekująco. W końcu usłyszał słowa, mimo że blade usta się nie poruszyły.
Kocham cię Naruto. Blondyn otworzył usta szeroko zszokowany. Potem jednak oblał się delikatnym rumieńcem. Sasuke równocześnie uśmiechnął się delikatnie, ponieważ w głowie rozbrzmiały mu wyczekiwane słowa.
Ja ciebie też Sasuke.

*
A tutaj załączam obrazek, który był natchnieniem do całego shota:




*
No i tyle :3 Zapraszam do komentowania.

4 komentarze:

  1. Świetne, warto było czekać. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie znalazłam chwilę na skomentowanie :D
    Rozdział jest po prostu awww *.* Dopracowany w każdym szczególe, świetny, oryginalny pomysł i wywołujacy wiele emocji. Na początku żal i smutek, a potem uśmiech sam wkradał się na twarz :)
    Jeszcze raz gratuluję i liczę, że nie bedziesz nam kazała długo czekać na nowy rozdział Fleszy ;)
    Pozdrawiam gorąco i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny rozdzial. Czekam na next .

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    bardzo fantastyczny tekst, Naruto znalazł szczęście u boku Sasuke, spełnił jego życzenie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń