poniedziałek, 12 stycznia 2015

Stańmy razem w blasku fleszy #7

 W dzień moich urodzin [sweet osiemnastka a jak :D] mam dla waz prezent w postaci kolejnego rozdziału fleszy, oraz one shota, którego też znajdziecie na blogu ;). Pragnę także podziękować z całego serca za komentarze, które napedzają mój wewnętrzny motorek i aż chce mi się pisać :D. W ten jakże epicki dzień dedykuję rozdział oraz one shota Dianie Smith, KuroNeko oraz życie jest bez sensu.
Miłego czytania :3

*

Magię chwili przerwał nagle dźwięk kaczek, kwakających do melodii piosenki panie Janie. Otworzyłem oczy zdezorientowany. Zobaczyłem Deidarę, który skacząc przez położone na ziemi kable, starał się dotrzeć do dzwoniącego telefonu.
- Dalej nie zmieniłeś tego kretyńskiego dzwonka? – Spytał Sasuke wstając z podestu. Jego gburowata postawa powróciła.
- Ale ja go lubię. – Odparł blondyn, z uśmiechem odbierając połączenie. – Słucham? Jasne! Tak zaraz będę leciał, czekajcie na mnie.
Kiedy się rozłączył stał już jedną nogą za progiem. Jak on cały czas lawiruje pomiędzy tymi kablami i dalej trzyma się przy życiu?
- Dziękuję wszystkim za przybycie na dzisiejszą sesję zdjęciową. – Powiedział odkładając aparat na stolik koło drzwi.- Sasuke bądź pewny, że znajdziesz się na okładce. Ciao!
I zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, Deidara zniknął za drzwiami. Potykając się zawczasu na progu. To jednak cud trzyma go przy życiu.  Polubiłem tego chłopaka. Ten tylko machnął nam na znak że nic mu nie jest i zniknął w korytarzu.
- Jakby mnie to obchodziło. – Mruknął Sasuke.
- Hej Sasuke… - Odwróciłem się od drzwi by zadać jakże ważne pytanie, ale w miejscu gdzie przed chwilą stał brunet natknąłem się na pustkę. Zdezorientowany rozejrzałem się dookoła.
- Poszedł się przebrać. – Odpowiedziała mi na nieme pytanie Sakura, wskazując na drzwi w tyle pomieszczenia. Pewnie jakaś garderoba. Spojrzałem w jej stronę. Zdążyła już zawinąć aparat i przeglądała zdjęcia, opierając się o blat stołu.
- Aha. – Tylko tyle udało mi się wykrztusić. Nie dość że gbur to jeszcze sprinter. Chyba powinienem zacząć sobie to wszystko zapisywać bo się pogubię. Z braku innego zajęcia dołączyłem się do oglądania zawartości czarnego aparatu.

*
Minęliśmy serię zdjęć z dzisiejszej sesji skrzypcowej. Nie wyszedłem nawet tak źle, chociaż z żalem mi przyznać, że Sasuke wyszedł sto razy lepiej. Oraz fotki z wczorajszej nocnej sesji Sakury pod gwiazdami. Czy ci ludzi w ogóle śpią?  Byliśmy w trakcie przeglądania serii złożonej z około dwustu zdjęć przedstawiających Deidarę w różnych pozach. Zastanawialiśmy się właśnie do czego one mogą być mu potrzebne, gdy swoją obecnością na powrót zaszczycił nas Sasuke. Wierzcie mi w pomieszczeniu zrobiło się zimniej! Chłopak wyszedł zza ciemnych drzwi ubrany w czarną koszulkę i tego samego koloru spodnie. Na nogach miał zasznurowane trampki bez żadnych białych elementów. Pan mroku i ciemności powrócił w nasze szeregi. Dopiero w tym świetle zauważyłem jaki jest blady. Ale nie taki trupio blado-żółty. Tylko taki no.. inny. Ten rodzaj bladości może dla niektórych ludzi być nawet pociągający. Ahh zapomniałem. Kto by poleciał na takiego gbura.
Jak na potwierdzenie moich myśli, Sasuke włożył ręce do kieszeni i burknął coś o tym, że nie ma co tu stać i że powinniśmy się stąd zmywać.
Prychnąłem pod nosem kiedy mijał mnie idąc do wyjścia. Sakura chichocząc pod nosem poszła za nim.
Wyszliśmy na korytarz idąc za gburem, to znaczy Sasuke, do windy. Kurde miałem się z gościem zaprzyjaźnić. No już Naruto, nie nazywaj go tak. Winda piknęła ogłaszając, że znalazła się na naszym piętrze. Gdy tylko automatyczne drzwi rozsunęły się na boku, stała się rzecz dziwna. Chyba powinienem zacząć się przyzwyczajać, sądząc po opanowaniu Sakury. Widać była przyzwyczajona. Jednak sam potrzebowałem chwilę by zrozumieć sytuację. Mimo wszystko jestem tutaj nowy!
Z windy wyszły dwie osoby, które znałem z magazynu „Top Konoha”. Dobra inaczej. Jedna z nich wybiegła wyciągając przed siebie ręce do morderczego chwytu. Sakura na ten widok złapała mnie pod ramię i odciągnęła pod ścianę. Później wszystko poleciało szybko.
- Sasuke unik w prawo. – Krzyknęła blondynka wyskakując z windy. Brunet płynnym ruchem odskoczył w lewo, łapiąc napastnika za rękę gdy ten zasugerowany słowami poleciał w prawo, i założył mu mocną dźwignię.
- Minie sto lat, a ty dalej a ty i tak nie dasz rady mnie nawet dotknąć Kiba. – Oświadczył lakonicznie Sasuke puszczając chłopaka, uprzednio obalając go z hukiem na ziemię.
- To nie jest fair! – Krzyknął chłopak gwałtownie wstając i otrzepując ubrania. –Skąd miałem wiedzieć w którą stronę odskoczysz? Macie jakiś nowy szyfr!
- Może tak, może nie. – Powiedziała Ino podchodząc skocznym krokiem. Zarzucała przy tym blond włosami zaczesanymi w wysokiego kitka. – Sasuke przybij!
Ino i Sasuke przybili sobie piątkę uśmiechając się, lub w przypadku jednego osobnika unosząc kącik ust w górę. Kiba udając obrażonego wsadził ręce do kieszeni.
- To taka gra. Kiba stara się zaatakować Sasuke, pokazując jaki to on nie jest wspaniały. Oczywiście to twierdzenie mija się z prawdą, więc obecny wynik to 156:0. W sumie Kiba nie przegrywa wcale aż tak bardzo. – Sakura roześmiała się, tłumacząc mi co się właśnie stało. Zwróciła tym na nas uwagę, dotąd nie zauważonych pod bezpieczną ścianą. Poczułem się obserwowany.
- Oo kogo my tu mamy?
- Oo kogo my tu mamy?
Krzyknęli jednocześnie i podbiegli do mnie. Chwycili moje ręce i zaczęli nimi rytmicznie potrząsać w geście pozdrowienia. Zwariowani ludzie.
- Miło poznać Ino jestem! Jakiś ty słodki! – Powiedziała dziewczyna uśmiechając się zalotnie.
- A ja Kiba! Spoko koleś, jakby co wal do mnie jak w dym. Ładnie pachniesz! - Chłopak wystawił język w szerokim uśmiechu.  Jeszcze to że jestem słodki mnie cieszy, ale mój zapach, co on pies jakiś?
- Mnie też..miło.. – Wydusiłem z siebie dyskretnie rozmasowując za plecami dłonie. – Jestem Naruto.. i jestem..
- Nasz nowy nabytek! – Wyratowała mnie Sakura. Jakoś dziwnie było mi to powiedzieć. Nie czułem się mimo wszystko jeszcze częścią nich. – Będzie razem z nami w głównej ekipie.
- No kto by pomyślał? Od dziś płyniemy na jednej łajbie brachu. - Kiba położył mi ręce na ramionach i spojrzał głęboko w oczy. Po krótkiej chwili odsunął się.
- A gdzie macie Hinatę? – Spytał Sasuke, pojawiając się za Ino i Kibą jak cień. Dam głowę, że lekko się wzdrygnęli. – Była z wami na sesji.
Blondynka rozejrzała się , jednak koło nas nikt nowy się nie pojawił. Po chwili wszyscy razem spojrzeliśmy w stronę dalej otwartych drzwi windy.
Faktycznie stała tam dziewczyna, niepewnie przytulając się do framugi windy. Połową ciała była na korytarzu. Jakby nie mogła się zdecydować czy wyjść czy jednak zostać w tej windzie. Gdy poczuła nasz wzrok, spuściła głowę i jej twarz zakryły granatowe włosy.
Wszyscy cicho westchnęli wymieniając spojrzenia. Dziewczyna musiała być nieśmiała.
- Idź za mną .. – Polecił Sasuke kierując się w stronę zawstydzonej niewiasty.
- Nie martw się. Hinatka zawsze reaguje tak na nowe osoby, jeśli się do tego nie przygotuje. Po prostu zaskoczyliśmy ją tą sytuacją. Szybko się do ciebie przyzwyczai, nie martw się. – Szepnęła mi do ucha Sakura i popchnęła mnie do przodu. Chyba chciała zrobić to delikatnie, jednak i tak zabrakło mi powietrza w płucach.
Ruszyłem za czarnowłosym.
- Hej Hinata. – Sasuke delikatnie odgarnął jej włosy z twarzy. –Uśmiechnij się do naszego nowego znajomego, będziemy z nim teraz spędzać dużo czasu. Nazywa się Naruto. Przepraszam, że nie zdążyłem cię uprzedzić.
Kolejna twarz gbura. Delikatny. Ile on tego ma? Swoją drogą jego głos by teraz taki miękki i.. zmysłowy? Tak to chyba było dobre określenie. Jednak nie zdążyłem się dogłębnie zastanowić, gdyż chłopak umilkł.
To krótkie zdania chyba pomogły Hinacie. Podniosła głowę i odgarnęły włosy za ucho. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Przepraszam. – Szepnęła zawstydzona. - Miło mi cię poznać  Naruto, nazywam się Hinata.
Ostatnie słowa wypowiedziała lekko drżącym głosem, wyciągając do mnie drobną dłoń. Uśmiechnąłem się najszerzej ja umiałem. Trochę schlebiło mi to, że dziewczyna jeszcze bardziej się zarumieniła.  Uścisnąłem jej rękę delikatnie. Chwilę potem poczułem ciężar zwalający się na moje plecy.
- No to skoro wszyscy się już znamy, zróbmy sobie przerwę i chodźmy zmajstrować jakieś jedzonko. – Powiedział Kiba wieszając się na mojej szyi. Och nastały ciężki czasy dla mojego kręgosłupa.
- My z Naruto już jedliśmy, ale na chwilę można iść posiedzieć. – Powiedziała Sakura. – Prawda Naruto?
- Myślę że tak. – Potwierdziłem.
- Chciałem wam przypomnieć, że – zaczął Sasuke patrząc po wszystkich, ignorując maślane oczy. Podejrzałem jak robi to Ino i też starałem się zrobić błagalną minę. – Mamy dużo pracy. Nie ma czasu na zwykłe siedzenie.
Zapadła chwila ciszy.
- My chcemy się poznać z Naruciakiem! – Krzyknęła Ino wraz z Kibą. Chyba dla potwierdzenia oboje powiesili mi się na szyi. – Proooosimy.
Sasuke zmierzył wszystkich po kolej. Wzrok, którym mnie obdarzył mówił: „Jesteś utrapieniem”. Zagryzłem dolną wargę, czego już nie zobaczył. Patrzył na mnie tylko krótką chwilę.
- Macie godzinę. – Powiedział z rezygnacją.
- Jak to mamy? -  Żachnęła się Sakura. – Przez ostatnie dwie godziny stałeś na podeście prawie bez ruchu. Czy ty w ogóle coś dzisiaj jadłeś? Nie ma głupich, idziesz z nami. - Sasuke miał minę jakby chciał zaprotestować, ale nikt go o zdanie nie pytał tylko zgodnie pociągnęli go do windy. Widać mają już swoje sposoby na jego gburowatą postawę. Ruszyłem za nimi.
**
Chwilę później siedzieliśmy w jadalni. Swoją drugą Ino zdradziła mi, że nie znajdę w tych szafkach niczego niezdrowego, ponieważ muszą dać o swoją dietę. Faktycznie nie znalazłem. Ciekawe czy zacznę tęsknić za zupkami chińskimi? Kiba wżerał kanapki, Ino wraz z Hinatą jadły jakieś sałatki. Ja i Sakura pisaliśmy herbatę, a Sasuke popijał czarną kawę. Patrzyłem na to z lekkim podziwem wymieszanym ze zgrozą. Nie lubię zbytnio kawy, ale jak już piłem to z mlekiem i dużą ilością cukru. A on nie dość że sypnął cztery łyżki kawy to jeszcze nie dodał nic. No moje pytanie burknął tylko: „Nie lubię słodyczy.” Najbardziej niezdrową rzeczą w tej kuchni był chyba właśnie cukier. „Uważaj Naruto, z cukrem nie można przesadzać bo od tego właśnie robią się pryszcze.” Powiedziała mi Sakura jak robiliśmy napoje. Dobrze wiedzieć na przyszłość.
Atmosfera rozluźniła się. Usiadłem jak najdalej od bruneta, chociaż ten samowolnie nie spojrzał na mnie ani razu. Tylko patrzył się w okno. Niby miałem się z nim zaprzyjaźnić, no ale przecież jeszcze będą inne okazje nie? Ja się wcale go nie boje, tylko mnie wkurza.
- I wtedy on do mnie mówi: „Weź te ogórki” A ja, że nie! Tutaj trzeba marchwi! – Kiba opowiadał właśnie historię, która spotkała ich podczas pleneru. – Prawda? Hinata? Ino? – Dziewczyny potaknęły wybuchając śmiechem. Hinata już całkowicie rozluźniona, zachowywała się swobodnie. Co jakiś czas odgarniała rozpuszczone włosy za ucho.
-- On był straszny! Serio myślał, że takie pomysły na reklamę przejdą? - Ino oburzona zatrzęsła długim kitkiem. – Pamiętacie te kaczki na patykach? Kiwały się na boki w rytm tej przerażającej muzyki.
- I on niby miał byś profesjonalistą? – Zapytał Kiba z niedowierzaniem. – Nawet nasza obecność nie zmieni szitu w kwiatki. No może trochę.
Zaśmialiśmy się zgodnie.
- To jaki był efekt końcowy? – Spytała Sakura, ale odpowiedź Kiby przerwała mrożąca krew w żyłach melodia organowa. – Sasuke odstawił kubek i z obojętną miną wstał od stołu. Po chwili odebrał wyjęty z kieszeni telefon i skierował się do okna. Ekipa odprowadziła go wzrokiem i wróciła do rozmowy.
Odwrócony do nas tyłem chłopak rozmawiał dłuższą chwilę, w większości beznamiętnie potakując. Rozmowę zakończył bez pożegnania.
Gdy odwrócił się jego twarz dla mnie nic nie wyrażała, ale reszta ekipy pewnie coś zobaczyły bo umilkli wpatrując się w niego w oczekiwaniu. Oczywiście zrobiłem to samo.
Podszedł wolno, chowając telefon do kieszeni. Nie usiadł z powrotem, tylko oparł się rękoma o blat stołu. Patrzył chwilę na zegarek wiszący na ścianie.
- Słuchajcie ekipo. – Powiedział. – Jak pewnie zdążyliście się domyśleć dzwonił Pain.
Wszyscy skinęli głowami. Czułem się tak bardzo niedoinformowany.
- Jest godzina 10:30. Od teraz do godziny 14 zostały nam przydzielone zadania. Gdy uda nam się je skończyć spotkamy się tutaj na wspólnym obiedzie. Rozdzielam zadania. Ino i Sakura. Pewnie was ucieszy, że wygraliśmy przetarg na reklamę dla Diora. Delegat z ich firmy, pani Moniq, będzie na was czekać w hallu. – Dziewczyny przybiły sobie piątki. -  Hinata i Kiba. Na was czeka Sasori wraz z Hidanem w studiu nagraniowym. Już czas by wyprodukować wasz kolejny hit. Ja wraz z blondynem złożymy Konan wizytę. Gotowi? – Wyciągnął rękę w pięść przed siebie.
- Gotowi! – Odpowiedzieli powtarzając gest i tworząc kółko.
Bez ociągania wstali od stołu odstawiając naczynia na blat kuchennego aneksu.
- Dopiero wróciliście a już do pracy? – Spytałem też wstając.
- My zawsze pracujemy Naruto. – Odpowiedziała mi Sakura uśmiechają c się smutno.
- Taki zawód przyzwyczaj się. – burknął Sasuke, patrząc na mnie beznamiętnie. Szczęście nie mierzył mnie długo. Nagle kucnął uchylając się przed ciosem w potylicę. Kiba prychnął widząc, że jego atak nie poskutkował i biorąc Hinatę pod rękę wyszedł wraz z dziewczynami kuchni. Do windy.
Sasuke jak gdyby nigdy nic wyprostował się i nie zwracając na mnie więcej uwagi i skierował się do drugiej windy. Był pewny, że pójdę za nim. Niestety miał rację. Jednak dość miałem milczenia gdy tylko zamknęły się za nami drzwi.
- Kim jest Pain? – Zapytałem.
- Szef Akatsuki. – Odpowiedział mi Sasuke patrząc się w drzwi.
- Czym jest Akatsuki?
- Jest to była grupa modeli Uchiha Corporation.
No małymi kroczkami coś można od niego wyciągnąć.
- A teraz są kimś specjalnym?
- Zostali firmie jako główny Staff.
- I co robią?
- Wspierają Konohę. Są odpowiedzialni za nasz ubiór, image, scenariusze, scenografie, dietę, ochronę itd.
- Poznam ich?
- W swoim czasie pewnie tak. Jednego już poznałeś.
- Kogo?
- Myślisz, że Deidara z taką twarzą, nie nadawałby się na modela?
No faktycznie coś wcześniej wspominał, że też był modelem. Akatsuki hmm..
- Macie tu studio nagraniowe?
- Mamy też dużo więcej. Dostaniesz kartę dostępu to sam zobaczysz.

**

Po krótkiej jeździe znaleźliśmy się w pomieszczeniu, którego nie powstydziłby się żaden salon kosmetyczny. Z ciekawością rozejrzałem się w koło. Gdy Sasuke zapalił światło oślepił mnie blask wszędobylskich lampek. Na wszystkich ścianach wisiały lustra rozświetlone małymi żaróweczkami. Były też wydzielone stanowiska. Było takie do makijażu oraz do fryzjerstwa. Każde mogło pomieścić parę osób naraz, sądząc po fotelach. Innych nie rozpoznałem. Wszędzie leżały różne materiały, biżuteria, w oczy rzuciło mi się błękitne boa z piór.
- Rozbieraj się. – Powiedział Sasuke gdy winda z cichym szumem odjechała. Nie miałem karty do schodów więc byłem tu zamknięty. Przeszedł mnie dreszcz po plecach.  W sumie to byłem w zamkniętym pomieszczeniu, sam na sam z facetem, który chyba mnie nie lubił. Ciekawe jak grube są te ściany? O mamusiu..

**
I tyle :3, zapraszam do komentowania, oraz dzielenia się swoimi opiniami. Jak myślicie co Sasuke planuje wobec Naruto? xD

4 komentarze:

  1. Nie mam pojęcia co planuje Sasuke ale czekam na to z niecierpliwością :)
    Hmm... czy smutny uśmiech Sakury ma drugie dno?
    ♡♥♡♥♡♥♡♥♡
    P.S. to ja życie jest bez sensu tylko sobie nazwę zmieniłam
    P.P.S.
    Pora na spóźnione życzenia urodzinowe:)
    Zatem sto lat! Wszystkiego naj! I jeszcze więcej sasunaru!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sasuke sprinter po prostu mega xD Czyli jednak ma coś z ninjy :p
    Hmm, co planuje Sasuke? Mówił, że złożą wizytę Konan, a skoro Konan jest odpowiedzialna za Image, to wyczuwam operacje stylówe B) Ale gdzie jest Konan ;_;
    "Rozbieraj się." niedługo będzie miało drugie dno ( ♡ ~ ♡) Przynajmniej taką mam nadzieję xD No i ciekawi mnie, co z Karin? ;')
    Czekam na kolejny rozdział ;> I mam nadzieję, że osiemnastka była udana xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na wiecej. :33
    Świetne opowiadanie. :33

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    pokazał swoją inną twarz, taką czułą, ale sprinter z niego ;] ta końcówka boska...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń